– Naszym najważniejszym zadaniem, czyli postawionym przed najlepszymi sportowcami, jest nie zapominać, skąd pochodzimy, ani nie zacierać śladów dla tych, którzy podążają za nami – tak pisał Halvor Egner Granerud w swoim felietonie, który ukazał na łamach portalu Adresseavisen. Norweg poruszył kwestię rozwoju skoków narciarskich, wartości, którymi należy kierować się w sporcie, a także finansowania.

– Kiedy byłem dzieckiem, idealna sobota lub niedziela była synonimem rozpoczęcia poranka od wycieczki na narty, a następnie powrotu do domu i oglądania sportów zimowych przez resztę dnia. Pochłaniałem to wszystko. Nie mogę się doczekać, kiedy znów będę mógł to robić wtedy, gdy zadecyduję, że już wystarczy, a weekend znów stanie się weekendem i nie będzie już dniem roboczym – czytamy w wypowiedzi najlepszego skoczka ubiegłego sezonu. Początki i przyszłość, wartości i obowiązki – to właśnie o nich Halvor Egner Granerud pisał w swoim felietonie. – Pewnego dnia przejdę na emeryturę. Wtedy mam nadzieję, że nadal będę mógł oglądać sporty zimowe w telewizji w weekendy – stwierdził.
– Kiedy zaczynałem skakać w Asker, ten kto podczas rozgrzewki jechał najprościej, skakał pierwszy i wyznaczał tor dla reszty. Na tych zasadach oparła się również moja kariera sportowa – wyjaśnił Norweg. Granerud zwrócił uwagę na ważną rolę swoich poprzedników, a także rodziców, którzy pomogli mu stawiać pierwsze kroki w karierze. – Mój tata nauczył się smarować narty i dopasowywać wiązania, a wiedza była przekazywana od tych, którzy ją posiadali, tym, którzy byli nowicjuszami w tym sporcie. Jak ładnie podkreślił to Tore Øvrebø „Najlepsi zawodnicy zwiększają wartość rynkową reprezentacji narodowych, podczas gdy reprezentacje narodowe zapewniają najlepszym zawodnikom warunki do rozwoju, by mogli stać się najlepszymi” – pisał Granerud.
Skoczek pozytywnie wypowiedział się też o wartościach, które panują w norweskiej drużynie. – Szacunek, pokora, radość. Mamy wizję bycia najważniejszym narodem w skokach narciarskich na świecie. Nie najlepszym, ale najważniejszym. Chcemy być dobrymi wzorami do naśladowania, którzy myślą o sporcie jako o całości, nie tylko w kontekście teraźniejszości, ale także przyszłości – pisał.
W wypowiedzi Norwega pojawiły się jednak też słowa, które wywołały spore poruszenie w mediach. – Ponieważ żyjemy w świecie z globalnym ociepleniem oraz sezonem zimowym, który jest stale zagrożony przez dodatnie temperatury, nie potrzebujemy wewnętrznego wroga, który ma negatywny wpływ na rekrutację i zainteresowanie sportem – czytamy. O jakiego „wewnętrznego wroga” zatem chodzi? Jak spekulują norweskie media, miało być to nawiązanie do konfliktu między Norweskim Związkiem Narciarskim, a Johannesem Klæbo i narciarzami alpejskimi. Dotyczy on w dużej mierze praw marketingowych oraz umów z kadrą narodową. Te miały się przyczynić do zakończenia kariery przez znanego narciarza alpejskiego – Lucasa Braathena, który ubiegłej zimy zdobył Małą Kryształową Kulę za slalom.
– Wydaje się, że jest tam [w felietonie] żądło, szczególnie skierowane na Klæbo. Granerud ciepło wypowiada się o modelu drużyny narodowej – czytamy w wypowiedzi Birgera Løfaldli, norweskiego komentatora sportowego, cytowanego przez portal nrk.no. Sam Granerud neguje jednak interpretację, zgodnie z którą jego wypowiedź miałaby być atakiem na biegacza. – Nikt nie jest wymieniony z imienia i nazwiska. Jeśli ludzie chcą to interpretować w ten sposób, mogą to robić. To bardziej hołd dla modelu drużyny narodowej, niż krytyka innych. Chęć lepszej współpracy, a nie dolewania oliwy do ognia – mówił dla NRK skoczek.
Jakie rozwiązania problemów z rekrutacją proponuje Norweg? – Jednym z nich jest finansowanie w postaci pieniędzy i sprzętu, który jest absolutnie niezbędny do działania. Drugim są wolontariusze, a także ci, którzy poświęcają swój własny czas, aby zapewnić dzieciom możliwości, których nie można znaleźć nigdzie indziej poza sportem – wyjaśnił.
To właśnie wspomniane finansowanie stało się też tematem felietonu Graneruda. Skoczek wyraził w nim swoją wdzięczność za pomoc, którą otrzymał na początku swojej kariery, a także opowiedział o tym, jak wyglądają realia początkującego sportowca. – To nie sponsorzy zapłacili za moje pierwsze ubrania na debiut w Pucharze Kontynentalnym w 2014 roku. Dostałem je od Andersa Jacobsena, Toma Hilde i Andersa Bardala. Byłem finansowym obciążeniem przez większość swojej sportowej kariery. Tak jak dzieje się to w przypadku większości karier sportowych. Jestem kimś, w kogo zainwestowano, dano mi możliwości. A teraz mam nadzieję, że będę mógł wnieść swój wkład i odwdzięczyć się – wyznał Norweg.
Na koniec swojego felietonu Granerud zaapelował o działanie na rzecz przyszłości skoków narciarskich. – Naszym najważniejszym zadaniem, czyli zadaniem postawionym przed najlepszymi sportowcami, jest nie zapominać, skąd pochodzimy, ani nie zacierać śladów dla tych, którzy podążają za nami. Musimy być świadomi naszej odpowiedzialności i robić wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać zainteresowanie rekrutacją oraz zaangażowanie. Musimy upewnić się, że praca wszystkich entuzjastów, także mam i tatusiów, którzy poświęcają swój czas na zawożenie i odbieranie młodych sportowców z treningów, na stanie na stoku, czy na trasie, nie idzie na marne. My, którzy jesteśmy na szczycie, musimy wykonywać nasze obowiązki i upewnić się, że kroczymy dobrymi i stabilnymi ścieżkami, aby inni mogli pójść w nasze ślady – podsumował Granerud.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zuzanna Janeczek
Źródło: adressa.no / nrk.no