You are currently viewing Thurnbichler z planem naprawczym dla Stocha. „Musi odzyskać głód skakania”
Thomas Thurnbichler i Kamil Stoch (fot. PZN)

Thurnbichler z planem naprawczym dla Stocha. „Musi odzyskać głód skakania”

Od dłuższego czasu jedną z najbardziej niepokojących kwestii w polskiej kadrze skoczków jest forma Kamila Stocha. Kiedy wydaje się, że trzykrotny mistrz olimpijski zbliża się do czołówki, następuje u niego ponowny regres. A ten wywołuje spore rozczarowanie, szczególnie u samego 35-latka. Trener kadry Thomas Thurnbichler ujawnił, jaki jest plan na przywrócenie u utytułowanego lepszej dyspozycji. 

 

Zimowy sezon 2022/2023 miał być dla Kamila Stocha nowym otwarciem z nowym szkoleniowcem. Latem utytułowany polski skoczek pod wodzą Thomasa Thurnbichlera dwukrotnie stawał na podium zawodów Grand Prix. Od czasu drugiego miejsca i zwycięstwa w Wiśle, skoczka z Zębu nie widzieliśmy jednak na podium zawodów najwyższej rangi. Początek pucharowych zmagań nie był dla Stocha zbyt udany. Poza dziesiątym miejsce w Wiśle, a także ósmymi pozycjami w Titisee-Neustadt i Engelbergu, zdarzyły mu się także zawody bez żadnych punktowych zdobyczy.

Pozytywnym zwrotem akcji wydawały się być zmagania w Turnieju Czterech Skoczni, który nasz reprezentant zakończył na wysokiej piątej pozycji. W japońskim Sapporo, Stoch wylądował nawet tuż za podium, zajmując czwarte miejsce. Ostatni konkurs w Kraju Kwitnącej Wiśni, późniejsze loty w Bad Mitterndorf, a szczególnie rywalizacja w niemieckim Willingen, były jednak sporym rozczarowaniem. Ostatnio na Mühlenkopfschanze 35-latkowi zdarzyło się nawet nie przebrnąć kwalifikacji. – Kamil zmaga się z pewnymi problemami, ale ogólnie myślę, że jesteśmy na właściwej drodze. To była dobra decyzja, aby w tygodniu poprzedzającym zawody postawić na przerwę od treningów na skoczni. Zrobiliśmy tylko kilka treningów fizycznych i poświęciliśmy czas na regenerację – mówił jeszcze w sobotę trener Thomas Thurnbichler, po 25. miejscu Stocha.

W niedzielę sprawy przybrały jednak jeszcze gorszy obrót i Stoch po raz drugi tej zimy nie dostał się do konkursu. Tym razem jednak przyczyną była nie dyskwalifikacja za kombinezon (jak w Wiśle), a po prostu słabszy skok dający mu dopiero 51. miejsce. – Niedzielna była bardzo zdradliwa i zawodnicy nie potrafili pokazać swoich najlepszych skoków. Miały na to wpływ także warunki atmosferyczne, ale nie chcę zrzucać wszystkiego na pogodę. Wiem jednak, że jeśli będziemy podążać obraną ścieżką, w końcu przyniesie to sukcesy. Wiemy co dalej robić – uspokajał austriacki szkoleniowiec Polaków, po tym jak w konkursie w finałowej trzydziestce zmieścili się jedynie siódmy Piotr Żyła, siedemnasty Dawid Kubacki (wyrównanie najsłabszego występu w tym sezonie) oraz dwudziesty piąty Aleksander Zniszczoł.

Już wtedy było wiadome, że start Kamila Stocha w kolejnych pucharowych zawodach nie ma większego sensu. Jedenasty w klasyfikacji generalnej PŚ Polak miałby w perspektywie daleką podróż do amerykańskiego Lake Placid prosto z Niemiec, kolejną (po japońskim Sapporo) zmianę stref czasowych, a także brak możliwości spokojnego treningu i potrzebnej regeneracji. Dlatego polski sztab szkoleniowy postanowił, że Stoch zostanie w kraju. Ponadto Thurnbichler ujawnił, że ma pomysł na przywrócenie Stocha do znacznie lepszej dyspozycji.

Plan jest taki, aby Kamil spędził dobry czas w domu, z żoną i całą rodziną, aby ponownie odzyskać mentalną i fizyczną świeżość. Chcemy, aby odzyskał głód skakania. W piątek ma zaplanowany pierwszy powrotny trening w bazie treningowej w Zakopanem, ze Zbyszkiem Klimowskim – powiedział 33-letni szkoleniowiec cytowany przez Polski Związek Narciarski. Tym samym Stochem zajmie się niebawem jeden z jego pierwszych trenerów, jeszcze z czasów juniorskich. – W następnym tygodniu ja i Wojtek Topór, czyli szkoleniowcy, którzy trenując z nim praktycznie przez cały rok, zajmiemy się Kamilem. Zrobimy dobry trening połączony z procesem, który zaczęliśmy już wczoraj treściwą rozmową. Mamy plan na Kamila – zapewnił Thurnbichler.

Póki co nie jest jeszcze pewne, kiedy Stoch powróci do pucharowej rywalizacji. Przypomnijmy, że zawody na dużej skoczni HS-128 (K-115) w Lake Placid odbędą się w dniach 10-12 lutego. Później (17-19 lutego) skoczków czeka rywalizacja na normalnym obiekcie HS-97 (K-90) w rumuńskim Rasnovie. Dla międzynarodowej stawki będzie to jednocześnie ostatni test przed Mistrzostwami Świata w narciarstwie klasycznym w słoweńskiej Planicy. Czempionat odbędzie się na przełomie lutego i marca. Nie jest wykluczone, że mistrz świata z 2013 r. (Predazzo) i wicemistrz świata z 2019 r. (Seefeld) pojawi się dopiero w walce o medale. Czy przerwa będzie dla niego owocna? Na odpowiedzi przyjdzie nam trochę poczekać.

 

Bartosz Leja,
źródło: PZN / informacja własna

 

Dodaj komentarz