ZIO Pekin: Austriacy mistrzami olimpijskimi, Polacy poza medalową rozgrywką

Austriaccy skoczkowie po raz trzeci w historii zostali drużynowymi mistrzami olimpijskimi. Podopieczni trenera Andreasa Widhölzla wygrali dziś konkurs na dużej skoczni w chińskim Zhangjiakou. Srebro wywalczyli Słoweńcy, a brąz w ostatniej chwili Norwegom wydarli Niemcy. Reprezentacja Polski tylko przez chwilę mogli pomyśleć o medalu, jednak finalnie ukończyli rywalizację na szóstej lokacie.

Po pierwszej serii konkursowej, dość niespodziewanie wydawało się, że w grze o olimpijskie podium może być nawet sześć drużyn. Prowadzili Słoweńcy, którzy mieli nieznaczną przewagę nad Austriakami i Norwegami. Czwarte miejsce zajmowali Niemcy, do których jeszcze stosunkowo niewiele tracili Japończycy i Polacy. W serii finałowej, rywalom regularnie odskakiwali jednak przede wszystkim wiceliderzy i liderzy.

Ostatecznie Austriaków do złota poprowadził przede wszystkim Jan Hörl, który wspiął się na wyżyny swoich możliwości skacząc 133 i 137,5 metra i wniósł największe zdecydowanie wiano punktowe do „złotego dorobku”. Na solidnym poziomie skakali z kolei Stefan Kraft (127,5 / 121,5 m), Daniel Huber (130,5 / 129,0 m) oraz dwukrotnie kończący starty swojej drużyny Manuel Fettner (128,0 / 128,0 m). Co ciekawe, w przypadku wielce utytułowanego, choćby w Mistrzostwach Świata Krafta, jest to dopiero pierwszy olimpijski medal w bogatej karierze. 36-letni Fettner z kolei, który na normalnej skoczni sensacyjnie wywalczył indywidualne srebro, wyleci z Chin z dwoma krążkami. Austriacka ekipa zgromadziła finalnie 942,7 punktu i po raz trzeci w historii zdobyła drużynowy tytuł olimpijski (jednocześnie po raz szósty stając na podium).

Prowadzący jeszcze na półmetku konkursu Słoweńcy, którzy mieli wówczas 9 punktów przewagi nad Austriakami w finale walczyli do samego końca o złoto. Najmocniejszym ogniwem ekipy trenera Roberta Hrgoty okazał się Cene Prevc (132,0 / 132,0 m), który jeszcze na normalnej skoczni nie zyskał uznania swojego szkoleniowca i nie dostał szansy na start. Tym razem, obok młodego Lorvo Kosa (134,0 / 120,0 m) to właśnie on wniósł najwięcej punktów do „srebrnego dorobku”. Nieco mniejsze cegiełki do końcowego sukcesu wnieśli Timi Zajc (124,0 / 126,0 m) oraz Peter Prevc (129,0 / 127,0 m). W przypadku Słoweńców to dopiero drugi olimpijski medal drużynowy w historii. Wcześniej reprezentanci tego kraju wywalczyli brąz w 2002 roku. Ponadto w pierwszej w historii olimpijskiej „drużynówce” po srebro sięgnęli jeszcze jako przedstawiciele Jugosławii.

O ile medale dla Austriaków i Słoweńców wydawały się być niemal pewne, to walka o brązowe krążki i obecność na podium trwała do ostatnich skoków. Jeszcze przed nimi trzecie miejsce zajmowali Norwegowie, jednak rzutem na taśmę wyprzedzili ich Niemcy. Podopieczni trenera Stefana Horngachera wyprzedzili ekipę trenera Alexandra Stöckla zaledwie o 0,8 punktu. Zdecydowanie najmocniejszym punktem drużyny naszych sąsiadów z zachodu był dzisiaj Markus Eisenbichler (136,0 / 139,5 m), który indywidualnie był nawet drugim zawodnikiem w całej stawce. Ponadto do brązu wystarczyły jeszcze przyzwoite próby Karla Geigera (121,0 / 128,0 m), Stephana Leyhe (127,5 / 129,0 m) oraz Constantina Schmida (126,5 / 122,0 m).

To, co dało radość jednym, było smutkiem dla innych. 0,8 punktu straty do podium mieli ostatecznie Norwegowie. Co prawda solidne noty wyskakali Robert Johansson (125,5 / 136,5 m), Halvor Egner Granerud (138,0 / 118,5 m) i Daniel Andre Tande (130,5 / 124,0 m), jednak znacznie słabiej spisał się indywidualny mistrz olimpijskim Marius Lindvik (121,0 / 126,5 m). Trzeba jednocześnie przyznać, że ekipa Wikingów kilkukrotnie miała sporego pecha w kwestii warunków wietrznych, co finalnie przełożyło się na lokatę poza podium.

Pojedynek o piąte miejsce wygrali z Polakami z kolei Japończycy, mający w swoich szeregach przede wszystkim najlepszego zawodnika całej stawki, Ryoyu Kobayashiego (134,0 / 132,5 m). Nasi reprezentanci nie oddali dzisiaj wszystkich ośmiu skoków na miarę swoich sporych możliwości. Wydaje się, że po stronie plusów można zapisać głównie próby Kamila Stocha (137,0 / 127,5 m) i Pawła Wąska (131,5 / 120,0 m). Co prawda jeszcze po finałowej próbie Piotra Żyły (118,0 / 125,5 m) podopieczni trenera Michala Doležala zbliżyli się do czołowych ekip, mając horyzoncie podium, jednak finalnie wydaje się, że do wyższej lokaty zabrakło nie tylko wyższej noty Dawida Kubackiego (122,0 / 126,0 m), ale też pojedynczych lepszych prób Stocha, Wąska i Żyły.

Skład finałowej ósemki uzupełnili dzisiaj skoczkowie Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i reprezentanci Szwajcarii. Już po pierwszej rundzie ze zmaganiami pożegnali się Czesi, Amerykanie i Chińczycy.

Drużynowe wyniki konkursu:

Nieoficjalne indywidualne wyniki konkursu:

Bartosz Leja,
informacja własna