Słoweńcy mają w swojej ekipie asa w rękawie w postaci Petera Prevca, który wydaje się najpoważniejszym kandydatem do zdobycia mistrzowskiego tytułu na mamuciej skoczni Kulm, jednak nie zamierzają na tym poprzestać. Zarówno sam trener, jak i jego podopieczni liczą na walkę o kolejny krążek - w rywalizacji drużynowej.

Przed dwoma laty zespołową rywalizację na mistrzostwach świata w lotach storpedowała pogoda, jednak 4 lata temu w Vikersund Słoweńcy zdobyli brązowy medal. Wówczas w składzie zabrakło jednak Petera Prevca, który pauzował ze względu na wcześniejszy upadek na skoczni w Oberstdorfie. Teraz 23-letni Słoweniec chce pokazać, że brąz zdobyty przed dwoma laty w Harrachowie nie był przypadkowy - liczy nie tylko na powtórkę, ale na poprawienie rezultatu. Podobne aspiracje ma jego trener i nie zraża go nawet słabszy kwalifikacyjny skok podopiecznego (188,5 metra - przyp.red). - Mamy dobre podstawy pod jutrzejszą rywalizację. Peter miał dwa wspaniałe skoki treningowe, a trzeci należy natychmiast wyrzucić z pamięci - podkreślił Janus, tłumacząc jednocześnie przyczyny słabszego skoku. - Wiał wiatr w plecy, a do tego wkradł się mały błąd. To nic takiego, jutro jest nowy dzień i nowe rozdanie, w którym będziemy walczyć o tytuł mistrza świata w lotach - zapowiada dumnie szkoleniowiec.
Sam zainteresowany liczy, że w weekend będzie oddawał same bardzo dobre próby. - Pierwszy skok był podobny do trzeciego, w którym brakowało mi wysokości, dlatego musiałem walczyć o każdy metr. Drugą próbę powinienem z kolei zapamiętać i powtarzać w piątek, sobotę i niedzielę - zdradza swoje plany, a zapytany o szansę na nowy rekord skoczni w Tauplitz/Bad Mitterndorf, przyznał: - Oczywiście, że można polecieć dalej, ale wszystko zależy od warunków atmosferycznych i dyspozycji dnia.

Na mamuciej skoczni Kulm jak ryba w wodzie czuje się Robert Kranjec, który po udanym lecie i kontuzji odniesionej w okresie przygotowawczym wydaje się wracać do formy, jak to zwykle bywa w jego przypadku, na loty. Najbardziej doświadczony Słoweniec w ekipie, mimo zajęcia 2. miejsca w kwalifikacjach, nie był do końca zadowolony ze swojego skoku. - Ten skok nie był dobry w fazie lotu, ale skoro on dał 207 metrów, to z pewnością jutro mogę pokazać o wiele więcej - przyznał 34-letni skoczek, który widzi też ogromne możliwości swojego zespołu. - Ta drużyna może dużo zdziałać.

Zadowolony ze swoich czwartkowych prób był debiutant na mistrzostwach świata w lotach, Anze Lanisek. Chciał jednak zmienić pozycję w locie, w czym pomogli mu bardziej doświadczeni koledzy. - Robert poradził mi, żebym podniósł trochę głowę w locie i to faktycznie mi pomogło. Peter z kolei zasugerował, bym nie rozszerzał tak mocno nart po wyjściu z progu. Jestem im obu bardzo wdzięczny za pomoc - zakończył 19-latek, który w dzisiejszych kwalifikacjach zajął 10. miejsce.
źródło: rtvslo.si