You are currently viewing Zawodnicy kadry B częściej w Pucharze Świata? Maciusiak jednym głosem z Thurnbichlerem
Maciej Maciusiak (fot. Julia Piątkowska)

Zawodnicy kadry B częściej w Pucharze Świata? Maciusiak jednym głosem z Thurnbichlerem

Trener Maciej Maciusiak objął nowo utworzoną kadrę B skoczków narciarskich, która powróciła po dwóch sezonach przerwy. W jego ekipie znaleźli się Kacper Juroszek, Maciej Kot, Tomasz Pilch, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł oraz debiutant na tym szczeblu, Jan Habdas. Jak wyglądają ich przygotowania do sezonu 2022/2023? Jak wygląda współpraca na linii kadra A i kadra B? A także czy podopieczni Maciusiaka mogą liczyć na starty w Pucharze Świata? Między innymi o tym porozmawialiśmy z 40-letnim szkoleniowcem.

 

Bartosz Leja: Jak wyglądały pierwsze skoki Pana zawodników w kadrze B i czy przydarzyły się jakieś niespodzianki?

Maciej Maciusiak: Niespodzianek nie było. Zaczęliśmy jednak dość nietypowo, bo cały pierwszy trening zrobiliśmy na skoczni K-40 w Szczyrku. Kolejnego dnia też zaczęliśmy od tego obiektu, a później poszliśmy od razu na skocznię K-95. Początkowo przeplataliśmy więc skoki między 40-, a 95- metrową skocznią. Później odwiedziliśmy też „siedemndziesiątkę”. Każdy z zawodników miał różne zadania, ale ogólnie na ten moment jest okej. Oczywiście nie wszyscy sobie jeszcze radzą, ale wygląda to całkiem optymistycznie.

 

Czy początek na skoczni K-40 jest spowodowany chęcią powrotu do podstaw, o których wspominał trener główny Thomas Thurnbichler?

Może też, ale chcieliśmy po prostu coś wypróbować innego. Zawodnicy naprawdę dużo z tej czterdziestki potrafili przenieść na skocznię 95-metrową. Trochę było w tym zabawy, ale połączonej ze ściśle określonymi zadaniami na skoczni. Część z nich dawno nie skakała na tak małym obiekcie. Niektórzy chyba pamiętają to z czasów, kiedy byli dziećmi. W przyszłości też jednak na pewno z niego skorzystamy, może nawet jutro.

 

Wspomniał Pan, że niektórzy jeszcze nie najlepiej sobie radzili…

Myślę, że na tym etapie nie ma co mówić o formie konkretnych zawodników. Niektórzy z kolei zaczęli z bardzo wysokiego pułapu, inni poprawiają się z treningu na trening, a jeszcze kolejni jeszcze sobie nie radzą tak, jak zakładaliśmy. Wszyscy jesteśmy jednak spokojni, bo to okres przygotowawczy. W ciężkim treningu, który mamy teraz, technika też się czasem gubi.

 

Za Wami także zgrupowanie w Chorwacji. Czy pełniło ono rolę odświeżającą i regeneracyjną czy tam również mieliście konkretne zadania treningowe?

Absolutnie nie było to zgrupowanie „regeneracyjne”. Ciężko je przepracowaliśmy, ale też spędziliśmy każdy dzień w każdym miejscu i dobrej atmosferze. To było bardzo solidne zgrupowanie i będziemy na pewno to kontynuować. Udało nam sie wdrożyć do treningu wiele różnych rzeczy. Mamy też nowy sztab szkoleniowy, także z niektórymi poznajemy się jeszcze bardziej. To bardzo fajna grupa, zarówno ze strony zawodników jak i sztabu. Na razie dogadujemy się super.

 

Na jakie elementy kładziecie aktualnie nacisk?

Oczywiście skupiamy się na wytrzymałości. Dużo jest też ćwiczeń stabilizujących i mobilnych, żeby przygotować ciało do kolejnego etapu i treningu siłowego oraz dynamicznego. Nie jest to treningi jednolity, jest bardzo różnorodnie. Zawodnikom się to bardzo podoba i będziemy to kontynuować przez cały sezon.

 

Trener Thurnbichler powiedział mi, że głównym problemem polskich skoczków w poprzednim sezonie była pozycja najazdowa. Zgadza się Pan z tą opinią?

Zdecydowanie. Jeśli sobie przypomnimy wszystkie konkursy i wywiady chłopaków, każdy miał jakieś problemy z tym elementem. A od tego wszystko się zaczyna.

 

Z większością zawodników z kadry B już Pan współpracował. W tym gronie są Kacper Juroszek, Maciej Kot, Tomasz Pilch, Andrzej Stękała i Aleksander Zniszczoł. Macie już dobrze wypracowany wspólny język na linii zawodnik-trener, czy jeszcze się docieracie?

Znamy się bardzo dobrze, więc ten język współpracy mamy wypracowany bardzo dobrze. Doszedł do nas Janek Habdas, który jednak też nie jest nam obcy, bo w poprzednim sezonie jeździł z nami na zawody i niektóre zgrupowania. Jeśli chodzi o znajomość zawodników, mam bardzo dobry przegląd. Myślę, że bardzo dobrze się dogadujemy. Każdy zna swoje mocne i słabsze strony. Te mocne trzeba ustabilizować, a słabsze dopracować.

 

Wydawało się, że Andrzej Stękała może być poważnym kandydatem do kadry A. Jednak będzie w Pana grupie. Czyj to był pomysł?

To była wspólna decyzja. Jeszcze przed pierwszym zgrupowaniem z zawodnikami, jak tylko Thomas został trenerem głównym, spotkaliśmy się ze sztabami szkoleniowymi w Wiedniu, gdzie omawialiśmy składy kadr. Oczywiście spotykaliśmy się też wcześniej zarówno z Zarządem Polskiego Związku Narciarskiego, jak i ze skoczkami. 

 

Najbardziej doświadczonym i utytułowanym zawodnikiem w kadrze B jest niewątpliwie Maciej Kot. Po jego sukcesach w sezonie 2016/2017 nie może jednak wrócić do wielkiej formy. W zeszłym sezonie jego kariera wisiała na włosku, ale mimo że nie pojechał na igrzyska, zdecydował się kontynuować karierę. Pan współpracował z nim pod koniec zimy. Trzeba było go przekonywać do takiej decyzji?

Szczerze mówiąc nie musiałem go przekonywać. Oczywiście rozmawiałem z nim o tym po sezonie, ale decyzję o tym, że będzie dalej skakał, podjął już pod koniec zimy. Jest naprawdę bardzo zmotywowany i skoncentrowany. Ma też na pewno duże nadzieje. To skoczek doświadczony, ale wie, że trzeba ciężko pracować, żeby odnosić sukcesy. Widzę w nim duże możliwości, ale nie tylko w nim. To by było bez sensu, aby powoływać do grup szkoleniowych zawodników, w których nie widzi się potencjału. Nie możemy zapominać, że to są skoki narciarskie i w każdym tygodniu można „odpalić” z formą. Maciek w poprzednich latach pokazywał, że stać go na wygrywanie Pucharów Świata i do tego będziemy dążyć, żeby jego pewność siebie powróciła. Nie będziemy się skupiać na myśleniu o zwycięstwach, ale celem głównym dla Maćka będą starty właśnie w Pucharze Świata.

 

Jak się domyślam, starty w Pucharze Świata będą też celem dla całej Pana grupy i pewnie nie będziecie się skupiać wyłącznie na Pucharze Kontynentalnym. Wcześniejsze ustalenia z Thomasem Thurnbichlerem dotyczące wewnętrznych testów przed zawodami są jak rozumiem w stu procentach aktualne?

To były pierwsze słowa zarówno Thomasa, jak i moje. Nie możemy zapominać, że jesteśmy jedną drużyną i wszyscy trenujemy po to, żeby Polska odnosiła sukcesy na arenie międzynarodowej, ale żeby też była ta zdrowa, wewnętrzna rywalizacja między chłopakami. Przed każdymi zawodami co prawda nie da się robić testów, ale przed najważniejszymi konkursami, także tymi w Polsce, chcemy robić wewnętrzne konkursy, żeby w zawodach najwyższej rangi startowali najlepsi.

 

Zakładając, że dwóch, trzech Pana podopiecznych otrzymuje nominację do zawodów Pucharu Świata. Pan pojawi się tam wówczas także jako trener kadry B?

Myślę, że nie będzie takiej potrzeby. Mamy dobry przepływ informacji i każdy z trenerów będzie wiedział jak wygląda sytuacja w danej grupie, także trenerzy bazowi. Będziemy świadomi nad czym się skupiać i gdzie są ewentualne problemy. Mamy wstępnie opracowany plan, jak to będzie wyglądać.

 

Wróciłbym jeszcze do Janka Habdasa, który jako junior jest zdecydowanie wyróżniającą się postacią. Czy to jest materiał na mistrza?

Myślę, że ma wielki talent, a do tego, aby zostać mistrzem, czeka go jeszcze wiele lat treningów. Do takich określeń musimy jeszcze poczekać i lepiej nie wieszać nikomu medali na szyi tylko dlatego, że ktoś ma potencjał. Oczywiście on już ten potencjał pokazywał, ale przed nim jeszcze wiele pracy.

 

Swego czasu wydawało się, że w wieku nastoletnim takim „materiałem” jest Tomasz Pilch, z którym zresztą jeździł Pan w 2018 roku na Turniej Czterech Skoczni. Później jednak z jego sportowym rozwojem coś poszło nie tak…

Tomek nie jest jeszcze blisko, aby wrócić na tamte sportowe tory. Będziemy jednak robić wszystko, aby tak się stało. Szczególna jest w tym rola samego Tomka i już z nim o tym rozmawiałem. Przez trzy ostatnie lata może nie że się nie rozwijał, ale jego kariera nie poszła do przodu. Można powiedzieć nawet, że był mały regres. Chcemy w tym sezonie to zmienić.

 

Patrząc na młodych zawodników, w ostatnim sezonie niespodziewanie odpalił Kacper Juroszek. Co się stało, że z zawodnika, który nie zachwycał w drugiej i trzeciej lidze, nagle staje na podium i wygrywa Puchar Kontynentalny?

On też ma dobre predyspozycje i talent, ale też zaplecze w postaci pracy, którą wykonywał z dnia na dzień. A jaką dyscypliną są skoki narciarskie, wszyscy wiemy, czasem wszystko potrafi nagle „zaskoczyć”. Kacper i Jasiek Habdas to są takie nasze „perełki”, mega talenty. Oby obyło sie u nich bez żadnych kontuzji i mogli wykonywać wszystko na sto procent. Na pewno będziemy mieć z nich jeszcze duża pociechę.

 

Wiecznie „młodymi talentami” byli określani Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka… W tym sezonie Olek jest w Pana grupie, Klimek został przydzielony do grupy bazowej w Zakopanem. Czy ich potencjał również traktuje Pan na takim poziomie jak poprzedniej dwójki?

Oni wciąż mają szansę. Wszyscy wiemy, jak drzemie w nich potencjał i już to pokazywali. Ich kariery po wieku juniorskim jednak się trochę zatrzymały. Nie sprostali oczekiwaniom kibiców, ale pewnie i własnym. Niemniej jednak nadal jest w nich zacięcie i dalej kochają ten sport. Zrobią wszystko, żeby udowodnić przede wszystkim sobie, że stać ich na dobre rezultaty.

 

Czy przed początkiem sezonu zimowego są jeszcze możliwe jakieś rotacje w kadrach, czy raczej składy aktualnie ustalone wytrzymają cały sezon?

To są grupy szkoleniowe, które zostaną „na papierze” przez cały sezon, bo takie są też przepisy. Jednak jak już wspomniałem, nie ma to większego znaczenia kto jest w kadrze A, kto w kadrze B, nie ma co do tego przywiązywać zbyt wielkiej wagi. Jesteśmy jedną drużyną i przydział kadrowy nie będzie decydował o tym, kto pojedzie na jakie zawody. 

 

A jak mocno jako kadra B będziecie myśleli o Pucharze Kontynentalnym i walce o kwoty startowe na Puchar Świata?

Na ten moment będziemy startować tam, gdzie już wcześniej założyliśmy, czyli zaczynamy całą ekipą od Letniego Grand Prix w Wiśle. Później w drugim periodzie skupimy się Pucharze Kontynentalnym w Stams, Klingenthal i Lake Placid. We wrześniu i październiku położymy szczególny nacisk na cel, którym będzie zrobienie jak najwyższej kwoty startowej na Puchar Świata i pierwszy period zimowy.

 

Okazuje się, że Pan również planuje powrót na skocznię i weźmie udział w amatorskich zawodach na ośmiometrowej skoczni w Ruczynowie… Czy to będzie powrót po dłuższej przerwie czy od czasu do czasu zdarza się Panu skoczyć?

Na tę chwilę mój przyjazd jest jak najbardziej aktualny, ale nie mam za bardzo czasu zapiąć nart i się przygotować (śmiech)… A czy czasami skaczę? Absolutnie nie. Od 2007 roku nie miałem nart skokowych na nogach.

 

 

rozmawiał Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz