You are currently viewing Polskie skoczkinie po pierwszych skokach na śniegu. Konderla z nadzieją, Rajda poczeka do niedzieli
Nicole Konderla (fot. Julia Piątkowska)

Polskie skoczkinie po pierwszych skokach na śniegu. Konderla z nadzieją, Rajda poczeka do niedzieli

Polskie skoczkinie powróciły do rywalizacji w Pucharze Świata. Po prawie miesięcznej przerwie od inauguracyjnych, hybrydowych zawodów w Wiśle, panie pojawiły się na śniegu w norweskim Lillehammer. Dzisiejsze treningi i kwalifikacje w wykonaniu Nicole Konderli i Kingi Rajdy z pewnością nie były zachwycające, choć pierwsza z nich zdołała awansować do sobotniego konkursu na normalnej Lysgårdsbakken (HS-98).

 

KingaRajda Lillehammer2022 fotJuliaPiatkowska 300x200 - Polskie skoczkinie po pierwszych skokach na śniegu. Konderla z nadzieją, Rajda poczeka do niedzieli
Kinga Rajda (fot. Julia Piątkowska)

Zdecydowanie lepszą z polskich zawodniczek była dzisiaj Nicole Konderla. 20-letnia skoczkini podczas treningowych prób uzyskała 72,5 oraz 80 metrów, co dało jej 37. i 26. miejsce. Podczas kwalifikacji wypośrodkowała swoje osiągnięcia – skok na 77 metrów uplasował ją na 30. pozycji i jednocześnie dał awans do sobotniego konkursu głównego. – Skoki generalnie były dosyć stabilne. W pierwszym nie trafiłam z timingiem, skok był zbyt wczesny. Myślę jednak, że dzień na plus. Cel na jutro? Dojeżdżać do końca progu – komentowała.

Przypomnijmy, że podczas kwalifikacji w Wiśle Konderla zajęła 29. oraz 30. miejsce, a jej treningowe skoki dawały nadzieję na pierwsze w tym sezonie pucharowe punkty. Skończyło się na 34. oraz 32. pozycji i zerowym dorobku. Czy inaczej będzie w Lillehammer? Podopieczna trenera Szczepana Kupczaka, która korzysta także ze szkoleniowych rad Łukasza Kruczka, przyznaje, że podczas treningów w kraju jej skoki wyglądały całkiem obiecująco. – Było trochę przerwy, trenowałam z dużą ilością sportowej złości. Z drugiej strony ustabilizowałam skoki na torach lodowych, bo z tym był problem. Do inauguracji nie podeszłam przez to wystarczająco pewna siebie. Fajnie, że oddałyśmy już pierwsze skoki na śniegu. Cieszę się, że mamy już pod nartami białe podłoże – mówi i dodaje: – Wykorzystałyśmy jeszcze skocznie w Polsce, które były otwarte. Udało się skoczyć w Szczyrku i Wiśle i w sumie tyle. Nie było nic nowego, po prostu dalej trenowaliśmy to, co do tej pory.

Trudno było szukać pozytywów w skokach Kingi Rajdy, która ani razu nie zdołała dzisiaj wskoczyć choćby do czterdziestki. W treningach próby na 65,5 i 71 metrów dały jej 51. i 45. miejsce, a w kwalifikacjach 21-latka uzyskując 68,5 metra zajęła odległą 46. lokatę. To wiązało się z brakiem awansu do sobotniej rywalizacji i koniecznością oczekiwania do niedzieli i kolejnych eliminacji. – Śnieg fajny, ale skoki już nie do końca takie, jakie powinny być – skwitowała krótko nieudany występ.

Niewiele lepiej było w jej przypadku na początku listopada w Wiśle. Na dużej skoczni im. Adama Małysza (HS-134), zawodniczka ze Szczyrku zajmowała dwukrotnie 36. miejsce, choć wówczas udało jej się chociaż przebrnąć kwalifikacje. – Trochę automatycznie wyrzucałam to z pamięci, bo chciałam skupić się na treningu. Głównie trenowaliśmy w Wiśle, chociaż tych skoków nie było za dużo, bo nie było możliwości pojawienia się na innych skoczniach. Mieliśmy dość długą przerwę od Pucharu Świata, ale od ostatnich skoków na igelicie do pierwszych skoków na śniegu, minął tylko tydzień. Ostatnie treningi były dla mnie bardzo fajne. Na tej skoczni nie poszło jednak tak jak chciałam, ale trzymam się tego, że jest jeszcze duża skocznia – mówiła w Lillehammer.

Sobotni konkurs PŚ kobiet w Norwegii rozpocznie się o godzinie 16:30. Na starcie będzie 40 zawodniczek z 13 krajów, a wśród nich liderka cyklu Eva Pinkelnig (która wygrała wszystkie piątkowe serie), a także wspomniana Nicole Konderla.

 

korespondencja z Lillehammer, Julia Piątkowska
+ Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz