Severin Freund jako trzeci Niemiec w historii skoków zabrał do domu wielką Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej PŚ, a Niemcy triumfowali w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów, wyprzedzając drugich Norwegów o 37 oczek. Nie tylko Severin Freund, ale i jego austriacki trener, Werner Schuster, nie potrafił ukryć emocji.

Trudno dziwić się, że w oczach Severina Freunda pojawiły się łzy szczęścia. W tym sezonie odniósł największe sukcesy w swojej karierze, zdobywając Puchar Świata oraz trzy medale mistrzostw świata, w tym dwa złote. Walka o końcowy triumf trwała jednak do samego końca. Jakie znaczenie ma dla Niemca dzisiejsza wiktoria? – Zwycięzca Pucharu Świata… brzmi całkiem fajnie, teraz to ja nim jestem. To było moje największe marzenie i nie mogę uwierzyć, że spełniłem je w takim sezonie. To najlepszy sezon w mojej karierze. Jestem bardzo wdzięczny i dumny – przyznał.

Najlepszy skoczek sezonu odniósł się do zasad, które dziś zdecydowały, że to on został zwycięzcą klasyfikacji generalnej – czy uważa, że to sprawiedliwa reguła? – Jeśli w 31 konkursach dwóch zawodników zdobywa taką samą liczbę punktów, to obaj powinni wygrać. Może tak właśnie będzie w przyszłości? – gdybał siódmy w dzisiejszym konkursie Freund.
Za Niemcem wspaniały sezon, okraszony jednak nie tylko sukcesami, ale i momentami trudnymi, w których nie powodziło mu się tak, jak by tego oczekiwał. Czy w listopadzie Freund spodziewał się takich wyników? – Wiedziałem, że mam potencjał, ale to, co się wydarzyło, to szaleństwo. A były przecież chwile piękne, ale i trudne, jak na przykład Turniej Czterech Skoczni – wspominał.
Gdyby nie słabszy skok Gregora Schlierenzauera i zwycięstwo Jurija Tepesa, z końcowej wiktorii cieszyłby się Peter Prevc. Czy Freund spodziewał się, że tak ułoży się ten konkurs? – Tego nie oczekiwałem, moim celem było podium. Wiedziałem, że Peter skacze bardzo daleko i równo, był w ten weekend najlepszy. Wolę jednak wygrać dzięki własnemu zaangażowaniu, a nie polegać na kimś – podkreślił Freund. Choć dziś okazał się najlepszym z najlepszych, to przyznał, że jeszcze nie czas na świętowanie: – To jeszcze nie czas. Teraz wszyscy marzymy o powrocie do domu, a w poniedziałek spotkamy się na posezonowej odprawie – zakończył najszczęśliwszy człowiek pod Letalnicą.
Radości nie krył też austriacki trener Freunda, Werner Schuster: – To zwieńczenie długiej drogi. Niesamowite, że udało nam się wygrać obie klasyfikacje, indywidualną i drużynową. Nadeszła wspaniała chwila dla całego zespołu. Mimo odniesienia sezonowego triumfu, Freund w Planicy nie błyszczał. Jak szkoleniowiec ocenił słoweński weekend w wykonaniu swojego lidera? – Nie mogliśmy nic zrobić, Severin walczył, ale nie oddał tu ani razu wspaniałego skoku. Pomógł nam Tepeš, to wspaniała historia – zakończył.
źródło: skispringen.de