You are currently viewing Polki słabszym ogniwem miksta. Treningi z mężczyznami mogą pomóc? „Thomas nam to zaproponował”
Nicole Konderla (fot. Julia Piątkowska)

Polki słabszym ogniwem miksta. Treningi z mężczyznami mogą pomóc? „Thomas nam to zaproponował”

Reprezentacja Polski podczas konkursu drużyn mieszanych na Mistrzostwach Świata w Planicy zameldowała się na ósmym miejscu. Występ naszych skoczkiń pozostawiały wiele do życzenia, a i one same nie były z niego zadowolone. Dzięki obecności w rundzie finałowej, cała Biało-Czerwona reprezentacja zapewniła sobie stypendia finansowe, choć jak zapewniła Nicole Konderla ona sama „nie skacze dla pieniędzy”. Nie można jednak odnieść wrażenia, że atmosfera wokół kobiecej kadry mocno gęstnieje.

 

Jeszcze przed rozpoczęciem niedzielnego konkursu wydawało się, że szóste miejsce jest niemalże zarezerwowane dla reprezentacji Polski. Bardzo silna męska część kadry miała pociągnąć słabszą żeńską. Nasza symulacja wyników w tej konkurencji, oparta na indywidualnych wynikach z poprzednich dni, wyraźnie wskazywała na to, że polską reprezentację stać właśnie na szóstą pozycję. Poza naszym zasięgiem byli oczywiście Niemcy, Norwegowie, Austriacy, Japończycy i Słoweńcy, jednak wydawało się, że spokojnie powinniśmy wyprzedzić Finów, Szwajcarów i Włochów.

Konkursowe realia brutalnie to zweryfikowały. Bardzo dobrze skakał Piotr Żyła (101,0 / 99,5 m), w kratkę Kamil Stoch (97,5 / 92,0 m), ale do poziomu większości zagranicznych rywalek nie potrafiły doskoczyć Polki – Nicole Konderla (83,0 / 83,0 m), a szczególnie Kinga Rajda (75,0 / 79,5 m). A jeszcze w trzech poprzednich imprezach rangi mistrzowskiej, reprezentacja Polski plasowała się w konkurencji mikstów regularnie na szóstej pozycji. Tak było podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie (2022), a także w trakcie Mistrzostw Świata w Oberstdorfie (2021) i Seefeld (2019). Od tego czasu zamiast postępu, w polskich skokach kobiet jest stagnacja, a jak wiadomo – jeśli w sporcie zawodnicy stoją, to tak naprawdę się cofają, a świat ucieka.

Chciałam się odgryźć trochę za ten Pekin. Mój poziom jest dalej za niski, ale troszeczkę wyższy. Nie poszło wszystko tak jakbym chciała. Szkoda mi jest bardzo pierwszego skoku, bo wreszcie trafiłam w próg, choć wiem, że moja grupa była pechowa i warunki dały o sobie znać. Był dosyć niski rozbieg, warunki też nie były najlepsze i nie odleciało. Drugi skok był dla odmiany spóźniony i też nie odleciało – komentowała wyraźnie rozczarowana Konderla, dodając: – Można mówić, że mieliśmy fart, tak samo można powiedzieć, że wczoraj chłopcy go mieli fart. Taki jest sport, takie są skoki narciarskie. Wczoraj Piotrek awansował z trzynastego miejsca i wygrał zawody, więc wszystko może się stać.

Od lat trwają spory na temat tego, kto jest winnym słabego poziomu polskich skoków narciarskich kobiet. Czy są to działacze i trenerzy, którzy nie potrafili odpowiednio przygotować swoich podopiecznych, czy raczej większą odpowiedzialność ponoszą same zawodniczki, które nie skupiają się wystarczająco na aspektach sportowych. Obie strony spoglądają bardziej na drugą stronę barykady… Barykady, której przecież być nie powinno. A ta istnieje nieoficjalnie przecież nawet wewnątrz samej kadry, między zawodniczkami. W ciągu ostatnich lat tak naprawdę jedynym przebłyskiem polskiej skoczkini, było szóste miejsce Kingi Rajdy podczas zawodów Pucharu Świata w Oberstdorfie w lutym 2020 roku. Teraz 22-latka jest cieniem samej siebie, a szczytem możliwości liderki kadry Nicole Konderli było tej zimy 27. miejsce w Lillehemmer.

Pewne jest jednak, że dzięki ósmemu miejscu miksta, zarówno skoczkowie jak i skoczkinie wywalczyli półroczne stypendia w wysokości 2300 złotych, które od sierpnia zaczną wpływać na ich konta. I oczywiście stało się bardzo dobrze, ponieważ finansowe wsparcie sportowców jest niezwykle ważne i otwiera nowe możliwości. Pytanie tylko czy pójdą za tym wyniki. Kwoty oczywiście nie powalają, jednak jak przyznaje Konderla, już zna ich przeznaczenie. – Nie skaczę dla pieniędzy. Na pewno może to jednak ułatwiać opłaty za fizjoterapeutę i rehabilitację – powiedziała 21-latka, która od kilku miesięcy zmaga się z bolesną konsekwencją zapalenia okostnej kości piszczelowej w prawej nodze. Gratyfikację finansową Polki w ogromnej mierze zawdzięczają świetnej postawie Piotra Żyły, który odrobił stratę i wprowadził Biało-Czerwonych do serii finałowej. On sam przyznał, że widział po swoich młodszych koleżankach spore nerwy. – Myślę, że potrzeba nam jeszcze trochę czasu, żeby w mikstach można było walczyć o medale. Wydaje mi się, że dziewczyny były trochę zestresowane – komentował. Kamil Stoch do prób swoich rodaczek postanowił się nie odnosić.

Wydaje się, że Polki mogłyby zresztą całkiem sporo zyskać, mając możliwość wspólnych treningów z polskimi skoczkami. Zalążek takich rozwiązań wprowadza powoli trener kadry mężczyzn, Thomas Thurnbichler, który przed zmaganiami mikstów połączył przygotowania żeńskiej i męskiej kadry, zachęcając jednocześnie do integrujących aktywności stosowanych już wcześniej w swoim zespole. – Fajne było coś innego przed zawodami. U nas [w żeńskiej kadrze – przyp.red.] tak to nie wygląda. Już któryś raz z kolei Thomas nam zaproponował, że mamy być wspólnie z chłopakami i bardzo to doceniam – podkreśla Konderla. Co więcej, ideę wspólnych treningów mężczyzn i kobiet także na skoczni, serdecznie polecił Polakom trener Norweżek, Christian Meyer. I jak widzimy, takie rozwiązanie przynosi w Kraju Fiordów konkretne owoce w postaci medalowych zdobyczy kobiet. – Polki potrzebują działającego, sprawnego systemu, tak jak mężczyźni. Niegłupim pomysłem w mojej opinii byłaby szeroka współpraca najlepszych pań i najlepszych panów, czyli stworzenie połączonej kadry „Team Poland” – powiedział Norweg Wiktorowi Marczukowi z naszego portalu.

Wszystko wskazuje na to, że wiosną poznamy nazwisko nowego szkoleniowca żeńskiej kadry Polski… o ile kadra w obecnym formacie w ogóle przetrwa. Nie brakuje opinii, że szkolenie skoczkiń w naszym kraju powinno wrócić do podstaw i klubów, a dopiero po wyselekcjonowaniu większej liczby młodych zawodniczek uzyskać wyższą rangę.

 

Bartosz Leja, Julia Piątkowska
informacja własna

 

Dodaj komentarz