You are currently viewing Mieszane odczucia Polek w Szczyrku. Nicole Konderla: „Powinno iść łatwiej, idzie ciężko”
Nicole Konderla i Anna Twardosz (fot. Ewa Skrzypiec)

Mieszane odczucia Polek w Szczyrku. Nicole Konderla: „Powinno iść łatwiej, idzie ciężko”

Polskie skoczkinie ze sporymi nadziejami podchodziły do swojego pierwszego w tym sezonie konkursu Letniego Grand Prix. W Szczyrku do finałowej trzydziestki dostały się Anna Twardosz oraz Nicole Konderla, które zajęły 21. i 23. miejsce. Szczególnie niezadowolona z takiego obrotu sprawy była druga z nich. – Muszę ochłonąć z tych emocji, bo jestem zła. Ja tu po prostu jeszcze nie oddałam dobrych skoków – nie ukrywała.

 

Zawiedziona Konderla. „Powinno iść łatwiej, a idzie ciężko”

Jeszcze podczas piątkowych treningów i w trakcie dzisiejszej serii próbnej, to Nicole Konderla była najwyżej klasyfikowaną Polką. Do czołówki brakowało jej sporo, jednak kilkukrotnie plasowała się w drugiej dziesiątce stawki. Obiecująca była także pierwsze runda konkursowa, w której 88 metrowa odległość dała 21-latce 15. miejsce. W finale było już znacznie gorzej – lądowanie na 80. metrze spowodowało spadek na 23. lokatę. Co mówiła Konderla tuż po zakończeniu konkursu?

Na razie jestem trochę zmieszana, bo wydaje mi się, że wykonałam zadanie. Ten skok powinien być lepszy, a był dużo gorszy i nie wiem co mam powiedzieć. Na razie nie mam żadnych wniosków, muszę ochłonąć z emocji, bo jestem zła. Trzeba zobaczyć to na wideo, porozmawiać z trenerem i wtedy będę myśleć o tym, co będzie jutro

– mówiła rozgoryczona. Zaznaczyła także, że mimo współpracy z jednym z najlepszych trenerów żeńskich skoków narciarskich na świecie, nie widzi znaczącej poprawy w swojej dyspozycji. Wspomnijmy, że Harald Rodlauer ma na swoim koncie współpracę choćby ze swoją rodaczką Evą Pinkelnig, która w minionym sezonie zimowych zdobyła Kryształową Kulę za Puchar Świata.

Ja tu po prostu jeszcze nie oddałam dobrych skoków. One są raczej poniżej przeciętnej. Także są równe, ale nie o taką „słabą równość” nam chodzi. Współpraca z nowym trenerem na pewno jest ciężka pod takim względem, że te zmiany są trochę trudne. To jest już któryś miesiąc i powinno iść łatwiej, a idzie mimo wszystko ciężko. No ale trzeba pracować, wierzyć i mam nadzieję, że do zimy pójdzie lepiej. Z tego co wiem, skoki narciarskie są zimową dyscypliną, więc przygotowujemy się do zimy. Teraz zawody są w Polsce, więc tu startujemy i tyle. Nie biorę ich jako najważniejsze w tym sezonie.

– zaznaczyła dotychczasowa liderka polskiej kadry kobiet.

Twardosz z nadzieją. „Progres jest duży”

W lepszym humorze po sobotniej rywalizacji była Anna Twardosz. Mimo, że wcześniejsze rundy tego nie zwiastowały, to właśnie 22-latka okazała się dzisiaj najlepszą z polskich skoczkiń. Po pierwszej rundzie była 23. z 83 metrową próbą, a w finale po dalszym skoku (85,0 m) awansowała na 21. miejsce.

Progres jest duży, to na plus. Ja się mega cieszę, że akurat wyszły mi dwa skoki, których potrzebowałam

– nie ukrywała.

Twardosz decyzję nowego szkoleniowca Biało-Czerwonych, ponownie znalazła się w kadrze narodowej, w której brakowało jej w poprzednim sezonie. Tym samym ponownie mogła liczyć na objęcie szkoleniem centralnym i związane z tym szanse.

Wiadomo, że teraz dużo się w moim życiu pozmieniało i próbuję sobie jakoś to wszystko poukładać. Staram się skupić na treningach. Wiadomo, że jest to ciężkie, ale wszystko jakoś idzie do przodu

– oceniła Twardosz, która jeszcze w poprzednim sezonie otwarcie przyznała się do problemów z depresją i bulimią. Zaznaczyła wówczas, że zdaje sobie sprawę ze swoich kłopotów z utrzymaniem odpowiedniej wagi ciała.

Aktualnie wydaje się jednak, że 22-latka w ostatnich miesiącach zaczyna wychodzi na prostą. Jakie stawia sobie cele przed niedzielną rywalizacją w Szczyrku?

Na pewno chciałabym znowu wejść do trzydziestki. To jest cel, który jest bardzo osiągalny. I chciałabym mieć lepszą pozycję najazdową niż dzisiaj. Oby skoki były podobne, tak żebym się z nich cieszyła

– skwitowała.

Rodlauera czeka jeszcze dużo pracy

Trzeba jednak przyznać, że trenera Haralda Rodlauera czeka w Polscy jeszcze ogrom pracy. Doświadczony austriacki szkoleniowiec z rodzimej kadry narodowej kobiet (z którą osiągał wielkie sukcesy), przeniósł się do naszego kraju, gdzie trzeba jasno zaznaczyć, żeńskie skoki kobiet dopiero „raczkują”. Jak Rodlauer po kilku miesiącach pracy u podstaw ocenia występy swoich podopiecznych?

To był bardzo pozytywny dzień dla Ani, która zajęła swoje najlepsze miejsce biorąc pod uwagę zarówno Letnie Grand Prix, jak i Puchar Świata. Wczorajsze treningi w jej wykonaniu nie były zbyt udane, jednak dzisiaj było znacznie lepiej. Jeśli chodzi o Nicole, jej pierwszy skok był w porządku, drugi… Cóż, wciąż jesteśmy w trakcie przygotowań, w treningu. Zawodniczki wykonują wiele nowych zadań i ćwiczeń w ostatnich miesiącach i myślę, że zajmie nam to kolejne miesiące. Mamy nadzieję, że z tym przyjdą dobre wyniki. Muszę porozmawiać z dziewczynami. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby jutrzejszy konkurs był dla nas lepszy

– podsumował 57-latek. Dodajmy, że kolejne dwie reprezentantki Polski, Pola Bełtowska i Paulina Cieślar, zakończyły zmagania już na pierwszej serii konkursowej.

 

korespondencja ze Szczyrku, Wiktor Marczuk,
+ Kornelia Kamińska, Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz