You are currently viewing Jarosław Krzak odbudowuje się w grupie bazowej? „Dołączenie mnie do kadry A było trochę za szybkie”
Jarosław Krzak (fot. Kornelia Kamińska)

Jarosław Krzak odbudowuje się w grupie bazowej? „Dołączenie mnie do kadry A było trochę za szybkie”

Tuż przed zimowym sezonem 2020/2021 Jarosław Krzak niespodziewanie dołączył do treningów kadry A Michala Doležala. W tej grupie znalazł się zresztą także niecały rok później. W 20-latku widziano wówczas ogromny potencjał, jednak później nie zdołał on zadebiutować w zawodach Pucharu Świata. Od dwóch sezonów zawodnik z Beskidów stara się udowodnić swoje możliwości trenując w grupie bazowej.

Aktualnie trenerem Jarosława Krzaka jest Krzysztof Biegun, który zresztą jako młody zawodnik również był traktowany jako ogromny talent. Warto wspomnieć, że w 2013 roku Biegun wygrał inauguracyjny konkurs Pucharu Świata w Klingenthal i został sensacyjnym liderem cyklu. Później nie zdołał niestety nawiązać do tego sukcesu.

Jak teraz wyglądają treningowe realia Krzaka?

Najczęściej współpracuję właśnie z Krzyśkiem Biegunem, bo on jest odpowiedzialny za bazę w Szczyrku. Samo to, że mieszkamy blisko siebie jest pomocne, bo razem dojeżdżamy na treningi. Grupa bazowa to też jest kadra, my trenujemy wszyscy razem. W bazie trenują wszyscy, także zawodnicy z kadry A i B. Nie różni się to prawie niczym. Może mamy trochę mniej wyjazdów na zagraniczne zgrupowania, bo wiadomo, że mamy też mniejszy budżet, ale generalnie tak samo mogę korzystać z pomocy psychologa, dietetyka, czy doradzać się innych trenerów. Gdybym potrzebował poskakać z innym szkoleniowcem, mam taką możliwość

– mówi nam 23-latek.

Jarosław Krzak rozpoczął sezon 2023/2024 startami w zawodach FIS Cup w Szczyrku. W licznej międzynarodowej stawce na normalnym obiekcie Skalite (K-95 / HS-104) zajmował trzynaste i siedemnaste miejsce. Wśród dwudziestu reprezentantów Polski, w pierwszym dniu zmagań przed nim plasowali się jedynie Klemens Murańka, Klemens Joniak, Tomasz Pilch i Jakub Wolny. W drugim dniu do tej czwórki dołączyli Marcin Wróbel i Adam Niżnik. Krzak wyprzedził jednak wielu utalentowanych juniorów, a także m.in. Andrzeja Stękałę z kadry B. Jak oceniał swoje starty?

Chciałbym trochę więcej, ale na ten moment powiedziałbym, że jest dobrze. Nie jest to jeszcze poziom na Puchar Świata, ale jestem zadowolony. Przez szkolenie wojskowe miałem opóźniony okres przygotowawczy, więc jak na razie mnie ten poziom zadowala. Widzę oczywiście, że jest co poprawiać, ale zaczynam się w tym czuć dobrze

– skwitował. Zapytany o to, na które elementy poświęca aktualnie najwięcej uwagi, odparł:

Dużo jest u mnie błędów w kwestii powtarzalności, pozycji dojazdowej do progu, czy samym przejazdem przez „przejście” na rozbiegu do progu. Pojawiają się też czasem błędy tuż po wyjściu z progu, jak choćby stykanie się tyłów nart przy odbiciu. To drobne rzeczy, ale trzeba sobie nabić trochę skoków, żeby to wytrenować

– dodał 23-latek.

Jak sam podkreśla, dołączenie go do treningów kadry A w październiku 2020 roku było dla niego sporym zaskoczeniem. Okazuje się, że mogło też nieco wytrącić młodego, niedoświadczonego zawodnika z dotychczasowego rytmu przygotowawczego.

Wydaje mi się, że włączenie mnie do kadry było wtedy trochę za szybkie. Oczywiście mi się to podobało, ale był to przeskok znikąd do wielkiej kadry, wielkich rzeczy i wielkich ludzi. Trochę to zaburzyło u mnie sytuację. Ponadto wtedy nastąpiła u mnie zmiana trenerów nie na wiosnę, tylko na zimę. Nie do końca to zadziałało u gościa, który chodził do zwykłego technikum i nie był wcześniej wielkim sportowcem, tylko po prostu zaczął lepiej skakać, bo to podłapał. Wszedłem do trochę innego świata i się tam nie odnalazłem. Cieszę się, że teraz trenuję w bazie z Krzyśkiem, bo mam z nim bardzo dobry kontakt. Długo się z nim znam i dobrze się rozumiemy na skoczni

– przyznał.

Jakie są plany Krzaka na kolejne letnio-jesienne tygodnie?

W ciągu najbliższych tygodni chcę po prostu spokojnie trenować. To jest lato i aż tak bardzo mi teraz na wynikach nie zależy. Zimą chciałbym jednak już regularnie być w Pucharze Kontynentalnym. Powtarzam to już któryś sezon z rzędu, ale cały czas w to celuję. To już będzie ustabilizowanie poziomu wyżej, a nie sytuacja, w której po udziale w dwóch konkursach „drugiej ligi” w sezonie później chłopa nie widać. Przez nowe kwoty startowe naturalnie będzie się tam ciężej dostać i będzie większa rywalizacja wewnętrzna, ale ja nie mogę nic innego zrobić tylko pracować

– podsumował.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz