You are currently viewing „Coś ewidentnie nie wyszło nam w przygotowaniach”. Paweł Wąsek o kończącym się sezonie i 147-metrowym skoku
Paweł Wąsek (fot. Marek Morys)

„Coś ewidentnie nie wyszło nam w przygotowaniach”. Paweł Wąsek o kończącym się sezonie i 147-metrowym skoku

Na taki skok czekał zarówno on, jak i dość licznie zgromadzona wokół Wielkiej Krokwi publiczność. Paweł Wąsek skokiem na 147. metr nie tylko zwyciężył w finałowych zawodach Pucharu Kontynentalnego, lecz także wyrównał oficjalny rekord skoczni w Zakopanem autorstwa Yukiyi Sato sprzed czterech lat. 

 

7., 4., 5. i 1. – takie właśnie wyniki zanotował w Pucharze Kontynentalnym Paweł Wąsek od czasu, gdy po nieudanym występie w Pucharze Świata w Lahti po trzech latach wrócił do rywalizacji w drugiej lidze skoków. Tam wyróżniał się na tle całego sezonu, skacząc stabilnie i nieustannie bijąc się o najwyższe lokaty. Wzrost formy w końcówce świetnie zwieńczył skokiem na 147 metrów w Zakopanem, po którym do gratulacji ustawiła się długa kolejka kolegów ze skoczni i jeszcze dłuższa, złożona z fanów. Co mówił o swojej finałowej próbie zawodnik kadry A?

To był skok taki, jaki właśnie chciałbym oddać na koniec sezonu. Fajny skok, fajne warunki, które udało się wykorzystać – nic tylko się cieszyć. Nie przewidywałem swojego startu w Planicy, teraz może trochę sytuacja się zmieniła, ale to jeszcze na spokojnie przemyślę. Choć uważam, że to odpowiedni moment na zakończenie sezonu

– mówił świeżo po ceremonii Wąsek.

Choć ostatnie występy 24-latka w Pucharze Kontynentalnym stanowią niewątpliwie pozytywny akcent, to właśnie nienajlepsze starty w zawodach najwyższej rangi doprowadziły do sytuacji, której Wąsek próbował wrócić na właściwe tory na zapleczu. W Pucharze Świata zapunktował jedynie pięciokrotnie, podczas gdy jeszcze sezon temu tej sztuki dokonywał regularnie. Zawodnik ma tego pełną świadomość, tak opisując kampanię 2023/2024.

To był ciężki sezon, nie tylko dla mnie, lecz także dla większości chłopaków z kadry. Coś ewidentnie nie wyszło nam w przygotowaniach, skoki od samego początku skoki nie wyglądały tak, jakbym chciał, żeby wyglądały. Potem, skacząc w zawodach, trudno było mi wejść na wyższy poziom. Na Turnieju Czterech Skoczni udało mi się wreszcie złapać czucie, które potem niestety dość szybko się znowu posypało. Tak naprawdę, to potem było więcej jeżdżenia na zawody i męczenia się, niż czerpania z tego frajdy. Tym bardziej cieszę się, że chociaż na koniec miałem fajny weekend…

– skwitował mijający właśnie sezon zawodnik z Ustronia.

 

korespondencja z Zakopanego, Filip Gil

Dodaj komentarz