Piątkowe kwalifikacje były przedostatnią próbą sił dla tych, którzy w sobotę powalczą o medale olimpijskie na dużej skoczni w Zhangjiakou. Jutro zawodników czeka jeszcze seria próbna, a później wszystko będzie się działo bardzo szybko… Jak do olimpijskich emocji przygotowani są polscy skoczkowie? I jak radzili sobie do tej pory na 140 metrowym obiekcie? Odrobinę nadziei dał polskim kibicom Kamil Stoch, który nareszcie oddał na nim lepszy skok. – Dał mi więcej satysfakcji i wlał we mnie więcej optymizmu – mówił na antenie Eurosportu.
Polscy skoczkowie po bardzo solidnych skokach na normalnym obiekcie olimpijskim w Zhangjiakou, na dużym, przynajmniej w treningach, nie prezentowali sie już tak dobrze. Jedyny skok na miarę czołowej trójki oddał w pierwszej środowej serii Piotr Żyła. Od tej pory szczytem możliwości były dla Biało-Czerwonych lokaty w czołowej dziesiątce, choć i te były pojedynczymi przypadkami. W piątkowych kwalifikacjach na ósmej pozycji uplasował się Kamil Stoch, który powtórzył lokatę Żyły z serii próbnej.
Co ciekawe, 128 metrowa odległość Stocha w rundzie eliminacyjnej, była najlepszą osiągniętą przez niego na tym obiekcie. Czy oznacza to, że 34-latek nareszcie odnalazł sposób na specyficzną skocznię, na której wysokość lotu jest wyjątkowo ekstremalna? – Ten skok dał mi więcej satysfakcji i wlał we mnie więcej optymizmu. To zdecydowanie najlepszy skok, jaki tutaj oddałem. Borykam się cały czas z tą pozycją najazdową, pomimo, że czułem, że ten skok był z super energią. Miałem bardzo dużą wysokość, to jednak brakowało mi trochę prędkości – powiedział w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu. – Dzisiaj pokazałem, ze stać mnie na dobre skoki. To nie jest może szczyt moich możliwości i marzeń, ale jest to dobry solidny skok – dodał 22. zawodnik serii próbnej (116,0 m).
Przypomnijmy, że już w sobotę Kamil Stoch będzie bronił tytułu mistrza olimpijskiego zdobytego przed czterema laty w południowokoreańskim Pjongczangu. Osiem lat temu w Soczi również zgarnął złoto. Czy jutro zostanie pierwszym skoczkiem narciarskim w historii, który wygra trzy konkursy olimpijskie na skoczni o jednym rozmiarze z rzędu? Wcześniej wyrównał osiągnięcie Norwega Birgera Ruuda (z 1932 i 1936 r.) oraz Mattiego Nykkaenena (z 1984 i 1988 r.). Teraz narciarz z Zębu może po raz kolejny zapisać się w historii.
W swoich próbach na dużym obiekcie nie zachwycał do tej pory brązowy medalista z normalnej skoczni, Dawid Kubacki. 31-latek w serii próbnej uzyskał piętnastą notę (118,5 m), a później w kwalifikacjach lądował na 22. miejscu (125,5 m). I podobnie jak przed pierwszym konkursem indywidualnym… podopieczny trenera Michala Doležala nie zdradzał niepokoju. – Kwalifikacja jest, a dalej pracujemy jutro. Myślę, że emocje i konkurs dołożą swoje. Ja już nic nie będę musiał dokładać specjalnie jeżeli chodzi o tę stronę energetyczną. Z mojej strony trzeba dołożyć koncentrację i pewność tego co chce zrobić – skwitował.
Naszą trzecią największą nadzieją na wynik w ścisłej czołówce, wydaje się być Piotr Żyła. Wyjątkowo enigmatyczny i zdający się nie przejmować rangą wydarzenia zawodnik, podobnie jak Kubacki, w treningach, poza pierwszą rundą, odstawał nieco od najlepszych. W kwalifikacjach 35-latek skoczył 120 metrów, co dało mu dopiero 27. miejsce. Czas na najważniejsze skoki ma jednak przyjść jutro. A o tym, że Żyła potrafi się zmobilizować na kluczowe momenty, wiemy choćby z jego zwycięskiego konkursu w zeszłorocznych Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie. – Zdecydowanie dam radę się jutro „odkręcić” do konkursu. Mam plan jak to zrobić i aż się go boję – zapowiedział tajemniczo.
Olimpijski debiut czeka jutro Pawła Wąska. Najmłodszy z naszych skoczków startujących w Chinach, wcześniej wygrał wewnętrzny pojedynek o udział w kwalifikacjach z 35-letnim Stefanem Hulą. Jeszcze na normalnej skoczni 22-latek musiał uznać wyższość bardziej doświadczonego kolegi, a jutro to on napisze swój pierwszy konkursowy rozdział na igrzyskach. Dzisiaj w serii próbnej Wąsek zamknął czołową dwudziestkę (115,0 m), aby później w kwalifikacjach zameldować się na 36. lokacie (117,5 m). Sam przyznawał, że nie był zadowolony ze swoich prób. – Nie do końca wiemy z trenerem czym spowodowane jest moje chwianie w locie, bo to niestety dzieje się w każdym skoku. Coś jest nie tak, a najgorsze jest właśnie to, że nie wiemy jak to rozwiązać. (…) Coś w locie nie gra i to mnie martwi. Te skoki, które na razie pokazywałem, nie dają tu szans na zbyt wiele – kwitował.
źródło: Eurosport