You are currently viewing Kryzys finansowy norweskich skoków czy wyjście z dołka i światełko w tunelu? Wyszły na jaw nowe dane!
Norwegowie: Daniel-André Tande, Marius Lindvik, Halvor Egner Granerud, Johann André Forfang (fot. Joanna Malinowska / Sport w Obiektywie)

Kryzys finansowy norweskich skoków czy wyjście z dołka i światełko w tunelu? Wyszły na jaw nowe dane!

Skoki narciarskie w Norwegii już od pewnego czasu zmagają się z problemami finansowymi. Jednak w lecie działacze związani z tą dyscypliną uzyskali nowe dane dotyczące zysków, jakie norweskie skoki przynoszą federacji narciarskiej. Jakie to kwoty i jaki wpływ będą miały na przyszłość tej dyscypliny w kraju Halvora Egnera Graneruda?

 

Problemy finansowe

Johann Andr Forfang 1 edited 300x200 - Kryzys finansowy norweskich skoków czy wyjście z dołka i światełko w tunelu? Wyszły na jaw nowe dane!
Johann André Forfang (fot. Joanna Malinowska / Sport w Obiektywie)

– Moja pensja, jako skoczka narciarskiego w reprezentacji Norwegii, wynosi zero koron. To moja pensja od prawie 9 lat – tak jeszcze w kwietniu pisał na Twitterze Johann André Forfang, komentując sytuację materialną norweskich skoczków narciarskich. Norweg podkreślał wtedy, że ich jedynym źródłem dochodu są pieniądze uzyskiwane z premii z zawodów. Dla skoczków nie ma wynagrodzenia, które w przeciwieństwie do nich dostają norwescy biegacze narciarscy, czy kombinatorzy. – To, co chcę przekazać, to fakt, że federacja musi odłożyć fundusze dla swoich skoczków – czytamy we wpisie Forfanga.

Norweg wytłumaczył jednak, że jednocześnie zdaje sobie sprawę z sytuacji finansowej, w jakiej znalazły się norweskie skoki, a także podkreślił, że ma pełne zaufanie do swoich działaczy. – W tej chwili jestem w pełni świadomy tego, jak wygląda rzeczywistość skoków narciarskich. Clasowi (Brede Bråthenowi) ciężko jest w i tak już napiętym budżecie odłożyć na bok część pieniędzy, która trafiałaby bezpośrednio do zawodników – mówił w kwietniu dla norweskiego portalu VG. – Mam jednak nadzieję, że od teraz będziemy mogli nadać priorytet takiej kwocie, przeznaczonej dla zawodników, przynajmniej w przyszłości. Że gdy będą podpisywane umowy sponsorskie, będzie się o tym pamiętać i ta kwota zostanie zabezpieczona – dodał

Jednak to właśnie umowy sponsorskie stanowią teraz problem dla norweskich działaczy. Już w styczniu na łamach portalu VG były wspomniane braki w zaplanowanych przychodach ze sponsoringu. Z kolei w najnowszym artykule czytamy, że kadrze narodowej skoków narciarskich „brakuje ponad dziesięciu milionów z tytułu funduszy sponsorskich przed rozpoczęciem sezonu”. Są jednak też i dobre informacje.

 

Dobry sygnał dla norweskich skoków?

– Nie spodziewałam się tak wysokich kwot. To więcej niż myślałam – wyznała Stine Korsen, przewodnicząca komitetu ds. skoków w Norweskiej Federacji Narciarskiej (NSF). O jakie kwoty chodziło? Jak podaje VG, pomiędzy byłym kierownictwem w federacji a działaczami związanymi ze skokami, toczył się spór. NSF nie chciało bowiem dać im możliwości wglądu w to, ile pieniędzy skoki generują dla całej federacji. Co prawda każda dyscyplina w ramach Norges Skiforbund ma kontrolę nad przychodami ze sponsoringu, jednak już przychody z imprez (w tym np. te z telewizji, jak NRK) pozostają w gestii federacji. Sytuacja zmieniła się jednak w lecie, kiedy to działacze związani ze skokami w końcu uzyskali dostęp do tych danych. – Zaczynamy dostrzegać bardziej kompletny obraz, który pokazuje sytuację finansową skoków oraz to, co skoki i inne dyscypliny faktycznie dostarczają federacji narciarskiej – mówiła Korsen.

Po uzyskaniu wglądu w dochody generowane przez skoki narciarskie okazało się, że stanowiły one dużą część zysku NSF. Co więcej, dyscyplina ta wygenerowała więcej pieniędzy, niż narciarstwo alpejskie, czy biegi narciarskie. Łącznie udało się zgromadzić prawie 47 milionów koron norweskich. Do tej sumy należy doliczyć zysk z zawodów w Lillehammer (kolejne 10 milionów koron), który według kierownictwa skoków narciarskich nie został uwzględniony w obliczeniach. Koszty związane ze skokami wyniosły około 30 milionów koron. Tym samym, mimo problemów z pozyskaniem nowej umowy sponsorskiej, norweskie skoki narciarskie są obecnie “na plusie”.

– Nie martwimy się o przyszłość. Chodzi bardziej o obecną sytuację. Ale patrząc do przodu, zaczynamy zdawać sobie sprawę z naszego prawdziwego potencjału finansowego – podsumowała Korsen. Norweżka dodała jednak, że poza danymi o przychodach, działacze związani ze skokami chcieliby także uzyskać więcej szczegółów dotyczących wydatków. – Zawsze byliśmy zaangażowani w przejrzystość. Transparentność przychodów i wewnętrznego podziału kosztów, a także szczegółowe informacje na ten temat są absolutnie niezbędne, aby zapewnić przejrzystość i dobre wybory dla organizacji narciarskiej – wyjaśniła.

Mimo dużych przychodów generowanych przez skoki, norweska federacja nie znajduje się w najlepszej pozycji finansowej. Wciąż brakuje bowiem pieniędzy ze sponsoringu, a jak pisze VG, „NSF może w tym roku stracić miliony koron”.

 

Jakie konsekwencje czekają norweskich skoczków?

Jakie znaczenie dla sportowców będzie miała obecna sytuacja materialna? Na to pytanie odpowiedział Clas Brede Bråthen, dyrektor do spraw skoków narciarskich. – Nie ma to wpływu na nasze przygotowania w tym sensie, że nie powstrzyma nas to przed rywalizowaniem w czołówce tej zimy. Nie czuję, że mamy ograniczenia finansowe. Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że będzie to miało negatywny wpływ w nieco dłuższej perspektywie – tłumaczył. Bråthen pozostaje jednak optymistyczny: – Chcielibyśmy uzyskać więcej funduszy, aby rozwijać następne pokolenie i stworzyć równe szanse w całym kraju. Mielibyśmy więcej możliwości, gdyby sytuacja finansowa była taka jak w 2021 roku. – Uważam jednak, że robimy wystarczająco dużo, aby zapewnić, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni będą w stanie wygrywać najważniejsze konkursy tej zimy – stwierdził.

Spokojna, co do sytuacji materialnej pozostaje także Maren Lundby, która kontynuuje swoje przygotowania do zimy w normalnym trybie. – Nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów, że sytuacja finansowa będzie miała dla nas jakiekolwiek konsekwencje – mówiła dla VG.

 

Zuzanna Janeczek
Źródło: VG.no / Twitter

Dodaj komentarz