Joséphine Pagnier została triumfatorką pierwszej w historii rywalizacji kobiet w Engelbergu. Dla Francuzki było to jednocześnie drugie w tym sezonie i drugie w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata Pań, dzięki czemu umocniła się na pozycji liderki rozgrywek. W rozmowie z Nordic Mag skoczkini opowiedziała o emocjonalnych kulisach piątkowego sukcesu na szwajcarskiej ziemi.
Za liderką Pucharu Świata Pań drugi weekend pełen dobrych wyników i pozytywnych emocji. Reprezentantka Francji najpierw została pierwszą oficjalną kobiecą rekordzistką Gross-Titlis-Schanze (K125/HS-140) po skoku na 129,5 metra w kwalifikacjach, a następnie zwyciężyła w pierwszej w historii rywalizacji pań w Engelbergu po dalekich i jednocześnie pięknych stylowo skokach na 132 i 135,5 metra. Następnego dnia tego wyniku nie powtórzyła i znalazła się tuż za podium, jednakże 4. miejsce to wciąż dobry wynik dla zawodniczki, która poprzedniej zimy zajęła 16. miejsce w klasyfikacji generalnej. Drugie zwycięstwo w karierze przyniosło Joséphine Pagnier niemniej emocji niż pierwsze, wywalczone w Lillehammer, bowiem w Engelbergu wystąpiła na oczach swojej rodziny, która podziwiała ją skaczącą w żółtym plastronie liderki cyklu. Wytrzymanie presji i zrealizowanie założeń na oczach rodziny – to skoczkini ceni równie bardzo, co wynik rywalizacji.
Dla mnie zwycięstwem było zrealizowanie mojego planu pod presją i przed oczami mojej rodziny, która przyjechała mnie zobaczyć na skoczni w plastronie liderki. Należy wziąć też pod uwagę poziom rywalek i warunki wietrzne. Wypełnienie założeń w takiej sytuacji to ogromny sukces obok wyniku sportowego.
– wyjaśnia Pagnier w rozmowie z portalem Nordic Mag.
Zawodniczka zdaje sobie sprawę, że nie wywodzi się z nacji szczególnie mocnej w skokach narciarskich. Tym samym każde pojedyncze zwycięstwo jest dla niej wyjątkowym wydarzeniem. Przez długie lata francuskie skoki narciarskie czekały na swojego przedstawiciela, który rzuci wyzwanie najlepszym. Po Coline Mattel – trzeciej zawodniczce sezonu 12/13 i brązowej medalistce olimpijskiej, ta sztuka udała się 21-latce, która minioną zimę zakończyła w środku drugiej dziesiątki klasyfikacji generalnej.
Miło było zobaczyć moją rodzinę na trybunach, było mnóstwo emocji. Nigdy nie przywyknę do wygrywania, bo nie zapominam skąd pochodzę. Przez ostatnie kilka lat naprawdę ciężko pracowaliśmy, mieliśmy kilka gorszych i lepszych momentów. Znalezienie się w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata to już jest wielki wyczyn!
– opowiada reprezentantka Francji.
Mimo umocnienia się na pozycji liderki rozgrywek, z zapasem 78 punktów nad drugą Alexandrią Loutitt, Pagnier nie rozmyśla o potencjalnym sukcesie na koniec zimy. Sezon jest długi, a konkursów wiele, wobec czego najwyższą dyspozycję należy utrzymać przez dłuższy czas. Udane wejście w sezon nie determinuje zdobycia Kryształowej Kuli. Francuzka zdaje sobie z tego sprawę i do tematu głównej nagrody podchodzi z dużym dystansem.
Myślenie o Kryształowej Kuli byłoby prawdziwym brakiem skromności! Dla mnie to trochę jak maraton: możesz prowadzić przez pierwsze dwa kilometry, ale to nie znaczy, że na koniec wygrasz. Muszę nadal trzymać się planu i radzić sobie z biegiem zdarzeń po swojemu.
– stwierdza.
Kolejną szansę na podbudowanie swojej pozycji w klasyfikacji generalnej będzie miała 30 grudnia w Garmisch-Partenkirchen. Große Olympiaschanze (K-125/HS-142) jest pierwszym z dwóch przystanków dwuetapowego turnieju, który ma być zalążkiem planowanego Turnieju Czterech Skoczni dla kobiet. 1 stycznia panie będą rywalizowały na Orlen Arenie w Oberstdorfie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Karol Cześnik
Źródło: Nordicmag.info
