10 dni ze skokami z rzędu – tak napięty grafik czeka skoczków w marcu przyszłego roku podczas Norweskiego Turnieju Czterech Skoczni i choć w opinii Norwegów wydarzenie to może pokazać dyscyplinę w zupełnie nowym świetle, pojawiają się i wątpliwości związane ze zbyt dużym obciążeniem, z jakim będą musieli zmierzyć się zawodnicy.
Pierwszym odrębnym turniejem organizowanym w ramach Pucharu Świata była austriacko-niemiecka rozgrywka na przełomie roku. W niej jednak dni ze skokami przeplatane są z odpoczynkiem. Norwegowie pozazdrościli swoim zagranicznym rywalom i postanowili stworzyć własny Turniej Czterech Skoczni. Mają jednak problem. Logistyczny. Jak bowiem przy zimowej pogodzie, związanej w Norwegii, inaczej niż w Polsce, z często obfitymi opadami śniegu, zagwarantować, że skoczkowie podróżujący pociągami i samochodami dotrą na skoczne areny na czas? Między innymi to zagadnienie spędza Norwegom sen z powiek. Mimo entuzjazmu, którego nie kryje choćby Alexander Stoeckl, problemów kryje się więcej.
- Norweski TCS jest bardzo ekscytujący, może być największym sportowym wydarzeniem, jakie mieliśmy przyjemność zorganizować w Norwegii. To wyjątkowa możliwość, by pokazać skoki z zupełnie innej, nowej perspektywy, bowiem odbędzie się dużo więcej rund kwalifikacyjnych mających znaczenie - przyznał zachwycony Stoeckl, zaraz potem zauważając wady takiego rozwiązania, które eliminuje dni przeznaczone na regenerację: - To brutalne, ale interesujące: zobaczyć zawodników, którzy pierwszy raz doświadczą czegoś takiego. Odpoczynek będzie następował podczas przejazdów pociągiem czy samochodem pomiędzy obiektami, a równie istotne będzie nastawienie myślenia na pojedynczy skok, a nie całą rywalizację. Ostatnie dni mogą być wyjątkowo ciężkie, trudno w ogóle przewidzieć, co się wydarzy - dodał.

Odpoczynek to kwestia kluczowa dla wszystkich skoczków, ale z racji tego, że ów Turniej zaplanowano na norweskich skoczniach, dla podopiecznych Austriaka i jego samego będą to wyjątkowy wyczerpujące dni, także ze względu na zainteresowanie mediów. - Będę musiał udzielać dużej liczby wywiadów, jednocześnie skupiając się na zawodnikach i ich technice. To stanowi dla mnie wyczyn - wytłumaczył stojące przed nim zadanie Stoeckl.

W takiej sytuacji znaczenie mogą mieć czynniki niezwiązane ściśle ze sportem, bowiem proces przyzwyczajania się do rywalizacji na poszczególnych obiektach ograniczy się do minimum. Na wynik wpływ będzie miało z pewnością przygotowanie mentalne, organizacja pracy serwismenów przygotowujących narty czy też umiejętność współpracy szkoleniowców. Również na to zwrócił uwagę szkoleniowiec pracujący w Kraju Wikingów. - W sytuacji, gdy nie ma wiele czasu na przystosowanie się do skoczni, pojawia się dodatkowy czynnik w postaci emocji. Dlatego tak ważny jest aspekt logistyczny. Tylko przy właściwej współpracy mamy szanse na końcowy sukces - zakończył rodak Stefana Horngachera.
źródło: nettavisen.no