Podczas gdy większość reprezentacji ma już za sobą nawet kilka zgrupowań na różnych skoczniach, Rosjanie dopiero niedawno zaczęli wspólne przygotowania do letniego sezonu. Do tej pory reprezentanci Sbornej zmagali się z zakazem przemieszczania się, co uniemożliwiało przeprowadzenie zgrupowania dla kadr narodowych. W ostatnich dniach jednak rosyjscy skoczkowie i skoczkinie powrócili do pełnego treningu w Czajkowskim.

Już na początku pandemii koronawirusa, sytuacja ekipy Sbornej nie wyglądała najlepiej. W związku z tym, że rosyjscy zawodnicy pochodzą z różnych regionów oddalonych od siebie o setki, a nawet tysiące kilometrów, wprowadzone przez władze restrykcje dotyczące przemieszczania się, przez wiele tygodni uniemożliwiały wspólne ćwiczenia. Ponadto wiele obiektów sportowych, w tym skoczni narciarskich, było nieczynnych. Zawodnikom pozostały indywidualne treningi w domu. Samodzielna praca nad siłą fizyczną i koordynacją ruchową (nawet zlecana przez trenera) nie zastąpi jednak treningu bezpośrednio pod okiem całego sztabu szkoleniowego. Priorytetem są też przede wszystkim próby na skoczni.
Rosjanie z niemalże dwumiesięcznym opóźnieniem, względem wiodących reprezentacji, rozpoczęli ostatnio pierwsze wspólne zgrupowanie na skoczniach (HS-102 i HS-140) kompleksu Śnieżynka w Czajkowskim. Było to możliwe dzięki złagodzeniu obostrzeń przez rosyjskie władze. W mieście usytuowanym w Kraju Permskim pojawili się niemal wszyscy rosyjscy skoczkowie i skoczkinie z wybranych w połowie czerwca kadr narodowych. Przypomnijmy, że w składzie męskiej reprezentacji kierowanej przez Jewgienija Plechowa znalazło się aż dwunastu zawodników, wśród których nie zabrakło oczywiście imiennika szkoleniowca, Jewgienija Klimowa, który od kilku sezonów jest niekwestionowanym liderem Sbornej. Ponadto w drużynie nie zabrakło doświadczenia i niespodzianek, które były szeroko komentowane w narciarskim środowisku. Wśród bardziej znanych nazwisk można wymienić Denisa Korniłowa, Władisława Bojarincewa, Michaiła Maksimoczkina, czy Romana Trofimowa. W ekipie nie brakuje jednak również zawodników ze znikomym międzynarodowym doświadczeniem. Dodajmy, że skoków w Czajkowskim nie oddał jeszcze 40-letni Dmitrij Wasiljew. Doświadczony skoczek dochodzi do pełni sił po operacji kontuzjowanego kolana i jak sam zapowiadał, jesienią powinien wrócić do sportu.

Dodajmy, że w składzie żeńskiej kadry prowadzonej przez Romana Kierowa znalazło się dziesięć zawodniczek, wśród których najmocniejszymi punktami były dotychczas Sofja Tichonowa, Irina Awwakumowa, a także wielce utalentowana Lidija Jakowlewa. Skoczkinie również oddają na Śnieżynce pierwsze tego lata próby. Obie reprezentacje zostaną w Czajkowskim aż do pierwszych dni sierpnia.
Póki co jednak, głównym problemem Rosjan wydaje się być późne rozpoczęcie treningów na skoczni. Mniejsza liczba skoków w okresie przygotowawczym, może być widoczna na tle zagranicznych rywali w późniejszym etapie sezonu. Ponadto wciąż nie wiadomo, czy rosyjscy skoczkowie i skoczkinie w ogóle będą mieli możliwość startu w międzynarodowych letnich konkursach FIS, poza tymi rozgrywanymi na własnym terenie w Czajkowskim (Letnie Grand Prix, 12-13 września). Wiąże się to z zakazem wjazdu rosyjskich obywateli do wielu krajów, w tym Unii Europejskiej, a także bardzo dużą liczbą anulowanych połączeń lotniczych. Tak duże ograniczenia związane z komfortowym podróżowaniem mogą skutecznie zniechęcić rosyjską reprezentację do międzynarodowej aktywności tego lata.
Trener Plechow jest dobrej myśli. - Drużyny są w dobrym nastroju, budujemy formę fizyczną i szykujemy się do zawodów. Na nadchodzący sezon patrzymy pozytywnie, ponieważ zapowiada się w nim sporo ciekawych wydarzeń. Czekamy jednak na otwarcie granic, aby móc w ogóle uczestniczyć w konkursach skoków - powiedział nam 38-letni szkoleniowiec. Potwierdził jednocześnie, że jeśli byłaby taka możliwość, jego podopieczni chcieliby wystartować we wszystkich konkursach cyklu FIS Grand Prix tego lata, czyli w Wiśle, Szczuczyńskim, Czajkowskim i Klingenthal.
Bartosz Leja,
informacja własna