You are currently viewing Stefan Kraft mocny i w końcu zdrowy. „To był dla mnie niemal idealny początek sezonu”
Stefan Kraft (fot. Julia Piątkowska)

Stefan Kraft mocny i w końcu zdrowy. „To był dla mnie niemal idealny początek sezonu”

Wydaje się, że Stefan Kraft, którego w poprzednich sezonach nie oszczędzały problemy zdrowotne, nareszcie przystępuje do zimowego sezonu po kompletnie przepracowanym lecie i w pełni sił. Austriak w inauguracyjnym konkursie Pucharu Świata w Wiśle zajął trzecie miejsce, a w drugim był piąty. – To był dla mnie niemal idealny początek sezonu – komentował, zaznaczając jednak, że zirytowały go problemy przy lądowaniu.

 

Latem znakomity austriacki zawodnik nie liczył się w walce o podium klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, jednak śledząc jego karierę łatwo zauważyć, że na igelicie zazwyczaj nie osiągał spektakularnych wyników. W tym roku wystartował w trzech konkursach w Courchevel, Hinzenbach i Klingenthal, zajmując trzecie, dwunaste i dziewiętnaste miejsce. We Francji przed nim zameldował się starszy kolega z drużyny Manuel Fettner oraz Szwajcar Gregor Deschwanden. Na początku Pucharu Świata to jednak właśnie Kraft jest z tego grona najmocniejszy. I co bardzo ważne – zdrowy. W poprzednich sezonach borykał się przede wszystkim z bólem pleców, który często był powodem jego słabszych występów, a nawet absencji w ważnych konkursach. Wydaje się więc, że Kraft w pełni sił ponownie może być bardzo groźnym rywalem.

Granerud Kubacki Kraft PSWisla2022podium fotJuliaPiatkowska 300x199 - Stefan Kraft mocny i w końcu zdrowy. "To był dla mnie niemal idealny początek sezonu"
Podium konkursu, od lewej: Granerud, Kubacki, Kraft (fot. Julia Piątkowska)

W sobotnim konkursie już po pierwszej rundzie był trzeci ze 125 metrowym skokiem. W finale z pewnością chciał zaatakować znajdujących się przed nim Halvora Egnera Graneruda i Dawida Kubackiego, jednak bardzo dobra 133,5 metrowa próba wystarczyła do utrzymania najniższego stopnia podium. To i tak najlepszy start sezonu dla podopiecznego trenera Andreasa Widhölzla od sezonu 2017/2018 (wtedy Kraft również był trzeci w Wiśle). – Czuję się świetnie. Trudno sobie życzyć lepszego startu. Pogoda była dzisiaj naprawdę okropna, ale mimo złej pogody, kibice byli w świetnym nastroju. W drugiej rundzie miałem dobre warunki wietrzne i poszło mi naprawdę dobrze z odrobiną wzrostu. To dało mi naprawdę sporo przyjemności – komentował.

W niedzielę Kraft (126,0 / 132,0 m) ponownie w drugiej serii skoczył jeszcze lepiej niż w pierwszej, co pozwoliło mu się przesunąć z ósmej na piątą pozycję. – To był dla mnie kolejny świetny konkurs. W drugiej rundzie znów udało mi się poprawić, ale niestety miałem trochę problemów przy lądowaniu i trochę mnie to zirytowało. Chciałem dać z siebie wszystko i polecieć jak najdalej, ale może jednak trochę przesadziłem. Mimo tego był to dla mnie niemal idealny początek sezonu – zapewnił. Dodajmy, że niepewne lądowanie 29-latka umknęło niektórym sędziom punktowym, a sam zainteresowany przyznał, że gdyby jego telemark był lepszy, mógłby uplasować się wyżej. I faktycznie, do czwartego Norwega Graneruda, Austriak stracił zaledwie 0,8 punktu. Po inauguracyjnym weekendzie w Wiśle rozgrywanym systemem hybrydowym (na lodowych torach i igelitowym zeskoku), Stefan Kraft zajmuje w klasyfikacji generalnej trzecie miejsce.

Doskonale wiemy, że utytułowany skoczek potrafi się rozkręcać w trakcie trwania sezonu i jak się wydaje, w kolejnych pucharowych zmaganiach może być jednym z najpoważniejszych konkurentów Dawida Kubackiego. Przypomnijmy, że to właśnie Polak pewnie wygrał dwa konkursy na skoczni im. Adama Małysza (HS-134) i z dorobkiem 200 punktów jest liderem klasyfikacji generalnej cyklu. Kraft traci do naszego reprezentanta 95 punktów, jednak nie można zapominać, że to właśnie on jest rekordzistą skoczni Rukatunturi (HS-142), na której zostaną rozegrane kolejne zawody Pucharu Świata. Do 26 i 27 listopada pozostało sporo i do tego czasu międzynarodową stawkę czekają kolejne treningi i być może testowanie kolejnych rozwiązań sprzętowych i technicznych.

Z występu swoich podopiecznych w Polsce zadowolony był trener Andreas Widhölzl. 46-latek podkreślił, że w skokach austriackich zawodników wciąż do poprawy są techniczne detale, nad którymi skupi się w kolejnych tygodniach. – Dla nas to był dobry początek. W niedzielę wszyscy moi zawodnicy byli w serii finałowej, a trzech z nich zameldowało się w najlepszej  dziesiątce. Mimo tego, że ich skoki w drugim konkursie nie były tak dobre jak w sobotę. Wszyscy są jednak dość blisko siebie. Pozytywne jest również to, że jesteśmy w czołówce, nawet kiedy oddajemy stosunkowo gorsze skoki. Myślę, że mamy dobrą bazę – ocenił.

Przypomnijmy, że poza wspomnianym Kraftem po pucharowe punkty w Wiśle sięgnęli także Manuel Fettner (4. i 9.), Daniel Tschofenig (6. i 24.) i Philipp Aschenwald (8. i 12.). Jan Hörl po piątkowej wpadce i braku awansu do konkursu, w niedzielę zrehabilitował się szóstym miejscem, a Michael Hayböck do niepunktowanej 41. lokaty dołożył lepsze 23. miejsce. O największym pechu mógł mówić Daniel Huber, który w sobotę był 37., a w niedzielę ze względu na odnawiającą się kontuzję kolana nie wystartował. 29-latek już wtedy miał przed sobą operację, przez którą zapewne czeka go przerwa w treningach i pucharowych startach.

 

Bartosz Leja,
źródło: OSV / informacja własna

 

Dodaj komentarz