You are currently viewing Maren Lundby po powrocie do rywalizacji zapowiada… kolejną przerwę od skoków
Maren Lundby (fot. Julia Piątkowska)

Maren Lundby po powrocie do rywalizacji zapowiada… kolejną przerwę od skoków

Norweska mistrzyni olimpijska Maren Lundby po prawie dwuletniej przerwie w startach, powróciła na międzynarodową arenę. Podczas inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata w Wiśle plasowała się w drugiej i trzeciej dziesiątce stawki. 28-latka zapowiedziała pucharowy występ w Lillehammer, a następnie poinformowała… o swojej kolejnej przerwie, powrót ma nastąpić pod koniec stycznia.

 

Maren Lundby jest jedną z najbardziej utytułowanych skoczkiń narciarskich w historii. Norweżka zdobyła złoty medal olimpijski w Pjonczangu w 2018 roku, rok później wywalczyła tytuł mistrzyni świata w Seefeld, a dwa lata później zdobyła złoto na dużej skoczni podczas czempionatu w Oberstdorfie. W jej dorobku są również trzy (zdobyte z rzędu) Kryształowe Kule za triumfy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w latach 2017-2020, dwa zwycięstwa w turnieju Raw Air (w latach 2019-2020) oraz trzydzieści wygranych konkursów PŚ.

Już sezon 2020/2021 był jednak dla wybitnej zawodniczki trudny. Zakończyła go przedwcześnie, choć jako nowa mistrzyni świata. Po tym konkursie podjęła decyzję o przerwie w rywalizacji do końca zimy. Powodem był problem w utrzymaniu odpowiedniej wagi. Jak wiadomo, Międzynarodowa Federacja Narciarska restrykcyjnie przestrzega wytycznych, a wskaźnik BMI (stosunek masy ciała do wzrostu) w ogromnej mierze determinuje długość nart, na których skaczą zawodnicy. Nie jest też tajemnicą, że w skokach narciarskich sukcesy wiążą się z niską wagą. Norweżka zdając sobie sprawę z problemu, zrezygnowała z udziału w rywalizacji w całym sezonie 2021/2022. Celem było zadbanie o zdrowie zarówno pod kątem fizycznym, jak i mentalnym.

Po bardzo trudnych i pracowitych miesiącach, Lundby powróciła na skocznię we wrześniu tego roku. Wówczas okazało się, że dobrych nawyków się nie zapomina i utytułowana skoczkini szybko zyskała uznanie trenerów, a następnie otrzymała nominację do startu w inauguracyjnych zawodach Pucharu Świata w Wiśle. Na skoczni im. Adama Małysza (HS-134) zajęła 16. i 24. miejsce i aktualnie w klasyfikacji generalnej cyklu plasuje się na 21. pozycji. Następnymi zmaganiami, w których będziemy mogli ją ujrzeć, będą zawody w norweskim Lillehammer. W dniach 2-4 grudnia panie czeka rywalizacja na dwóch obiektach kompleksu Lysgårdsbakken (HS-98 i HS-140). Po tym weekendzie Norweżka zaplanowała kolejną dłuższą przerwę, ponieważ jak sama przyznaje, aktualne wyniki nie są dla niej satysfakcjonujące.

– Staram się nadać priorytet temu, co jest dla mnie ważne i swoje skoki uczynić bardzo dobrymi. Nie jestem jeszcze w tym miejscu, w którym chcę być. Zarówno pod kątem fizycznym, technicznym, jak i trochę sprzętowym. Czas przerwy wykorzystam na odpowiedni trening fizyczny, a także skokowy – zapowiedziała zawodniczka, która na pucharowym podium stawała już 62 razy.

Jej główną motywacją są zawody rozgrywane w ojczyźnie. Wśród priorytetów na sezon zimowy wymieniła czwartą edycję żeńskiego turnieju Raw Air, a także pierwsze w historii zawody kobiet w lotach narciarskich w Vikersund. Obie imprezy odbędą się dopiero w marcu. Czy oznacza to, że Lundby nie zobaczymy podczas rozgrywanych na przełomie lutego i marca Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w Planicy? Obrończyni tytułu w Słowenii zapewne się pojawi, jednak wszystko wskazuje na to, że odpuści grudniowe i styczniowe konkursy Pucharu Świata w Titisee-Neustadt, Villach, Ljubnie, Sapporo i Zao. Planując powrót do międzynarodowej stawki pod koniec pierwszego miesiąca 2023 roku, Norweżka być może wystąpi w Hinterzarten w dniach 27-29 stycznia.

 

Mirella Głowacz, Bartosz Leja,
źródło: Nettavisen.no

 

Dodaj komentarz