Choć popisywała się świetnymi występami w letnich rozgrywkach, na ponowny triumf w sezonie zimowym przyszło jej czekać aż 2 lata. Po wygranej w Hinzenbach w 2022 roku kolejny raz na najwyższym stopniu podium Pucharu Świata Pań stanęła dopiero tej zimy w Lahti. Dokonała tego jednak w sposób, który przypominał jej skoki z najlepszych dla niej sezonów.
2 lata czekała Nika Križnar na to, by odnieść szóste zwycięstwo w karierze. Ostatni raz na najwyższym stopniu zawodów Pucharu Świata Pań stanęła pod koniec lutego 2022 roku w Hinzenbach, gdzie pokonała Maritę Kramer i Joséphine Pagnier. W tamtym sezonie triumfowała też w miniturnieju Korona Alp, na który składał się konkurs w Ramsau oraz dwie rywalizacje indywidualne właśnie w Hinzenbach. Później triumfowała też w Raw Air, pomimo braku zwycięstwa w którymkolwiek z konkursów rozgrywanych w Norwegii.
Przełamanie przyszło dość niespodziewanie w Lahti, gdzie 23-latka pokazała najlepszą wersję siebie. Skoki zaprezentowane w Finlandii przypomniały o jej występach letnich oraz tych z najlepszych dla niej sezonów zimowych (20/21 oraz 21/22). Na prowadzenie wyszła już w pierwszej serii po próbie na 127 metrów. Nad drugą Jacqueline Seifriedsberger miała w tamtym momencie niecałe 4 punkty przewagi. W drugiej serii tylko powiększyła różnicę po locie na 131,5 metra. Odległość ta została jednocześnie nowym kobiecym rekordem obiektu. Seifriedsberger (125 m/125 m) finalnie straciła do Słowenki blisko 8 punktów.
Nie wyobrażałam sobie, że tak ten dzień się potoczy. Jestem bardzo szczęśliwa, a nawet wzruszona. Cieszę się, że udało się wygrać.
– powiedziała na początku rozmowy dla RTV SLO.
Dziś czułam się dobrze przygotowana. Po pierwszym skoku od razu wiedziałam, że ten dzień będzie wyjątkowy. Potem już tylko cieszyłam się konkursem. W powietrzu czułam się wspaniale. Udało się wykonać to, co chciałam.
– komentowała szóstą wygraną w karierze.
Po udanych sezonach 20/21 oraz 21/22 notowała udane rozgrywki letnie. W 2022 roku była drugą zawodniczką klasyfikacji generalnej, natomiast zeszłoroczna edycja LGP odbyła się pod jej dyktando. Do kompletu zwycięstw zabrakło jej jedynie wygranej w Klingenthal, gdzie triumfowała jej rodaczka – Ema Klinec. Druga minionego lata Alexandria Loutitt straciła do Križnar 354 punkty. Udane starty latem ostatnio jednak nie przekładały się na sezony zimowe. Kampanię 2022/2023 zakończyła dopiero na 9. miejscu klasyfikacji generalnej, co było sporym zaskoczeniem, biorąc po uwagę jej wcześniejszą zimę ukończoną jedynie za plecami Marity Kramer oraz ze zdobyczami w postaci brązu i złota ZIO w Pekinie. Wtedy to na jej drodze pojawiły się problemy mentalne i zdrowotne, które odcisnęły swoje piętno na jej startach. Trwająca zima wydaje się być ciut lepsza dla Słowenki, która aktualnie jest siódmą zawodniczką „generalki”, a ponadto odniosła przełomowe zwycięstwo.
Byłyśmy pod wrażeniem jej długiego, drugiego skoku. Cieszę się jej sukcesem. Teraz czeka nas wiele konkursów na większych obiektach, na których mam nadzieję zyskać.
– powiedziała Ema Klinec, która w Lahti zajęła 13. miejsce po skokach na 118 oraz 115,5 metra.
Najlepszą dziesiątkę konkursu zamknęła liderka klasyfikacji generalnej – Nika Prevc. 18-latka z kłopotami przebrnęła kwalifikacje, zajmując ostatnie premiowane awansem do konkursu miejsce. Zasadnicza rywalizacja również nie do końca przebiegła po jej myśli. W pierwszej serii zabrakło jej metra do punktu K skoczni Salpausselkä (K-116/HS-130), natomiast w drugiej części rywalizacji przekroczyła go o jedynie 2 metry.
To nie był mój weekend. Zwyczajnie nie mogłam się odnaleźć w żadnym skoku. Taki konkurs mógł się przytrafić. Nie powinnam się zbytnio stresować. Czekam teraz niecierpliwie na Raw Air.
– stwierdziła po zakończeniu konkursu.
Na piątkowej rywalizacji zakończył się udział kobiet w weekendzie skoków w Lahti. Na kolejne zmagania przyjdzie im poczekać do 8 marca, kiedy to przystąpią do prologu w Oslo. Pierwszy z dwóch konkursów zaplanowany jest na 9 marca. Do tego czasu liderką PŚ Pań pozostanie Nika Prevc z dorobkiem 1105 pkt. Druga w klasyfikacji generalnej Eva Pinkelnig traci do młodej Słowenki 174 punkty. W ubiegłym roku Austriaczce nie powiodło się na Holmenkollen, bowiem ta plasowała się w drugiej dziesiątce klasyfikacji konkursów. Jak tym razem spisze się na kultowej norweskiej skoczni? Czy powtórzy się historia z poprzedniej zimy? Czy Prevc wykorzysta to, powiększając różnicę punktową. Czy też Pinkelnig zacznie deptać po piętach Słowence? Przekonamy się o tym w kolejny weekend.
Wyświetl ten post na Instagramie
Karol Cześnik
Źródło: RTV SLO / Sloski.si