You are currently viewing Stefan Kraft coraz bliżej rekordu Gregora Schlierenzauera. Czy przebije wyczyn rodaka? „Zawsze mówiłem, że to niemożliwe”
Stefan Kraft (fot. Julia Piątkowska)

Stefan Kraft coraz bliżej rekordu Gregora Schlierenzauera. Czy przebije wyczyn rodaka? „Zawsze mówiłem, że to niemożliwe”

13 zwycięstw wypracowanych w jeden sezon i łącznie 43 wygrane w Pucharze Świata zanotowane przez całą karierę postawiły Stefana Krafta przed szansą na pobicie rekordu Gregora Schlierenzauera. Do wyrównania osiągniecia rodaka brakuje mu bowiem jedynie dziesięciu wygranych. Triumfator minionej zimy wciąż deklaruje jednak, że 53 zwycięstwa wydają się być dla niego nieosiągalną liczbą.

 

43 zwycięstwa w Pucharze Świata zapisał na swoim koncie Stefan Kraft od początku swojej kariery. Z tego dorobku aż 13 wywalczył w minionym sezonie, a 5 z nich już w pierwszych ośmiu konkursach. Austriak wyśmienicie wszedł w  rozgrywki, wygrywając wszystkie pierwsze 4 rywalizacje (w Ruce i Lillehammer). Dzięki temu od początku znajdował się w korzystnym położeniu i w kolejnych weekendach pracował wyłącznie nad tym, by nikt nie zdołał go dogonić w wyścigu o Kryształową Kulę. O tym, jaką przewagę mentalną dały mu pierwsze weekendy, mówił jeszcze przed zakończeniem sezonu.

StefanKraft PSRuka2023 fotJuliaPiatkowska winner 300x201 - Stefan Kraft coraz bliżej rekordu Gregora Schlierenzauera. Czy przebije wyczyn rodaka? "Zawsze mówiłem, że to niemożliwe"
Stefan Kraft (fot. Julia Piątkowska)

Rozpoczęcie sezonu w takim stylu zawsze jest marzeniem. Potem jedynie uciekasz reszcie rywali. Masz świadomość, że jeśli zrobisz swoje, dalej będziesz pierwszy. To daje dużo pewności siebie.

– stwierdził w wywiadzie z APA.

Dla tak spektakularnego wejścia w sezon kluczowe miało być niezakłócone żadnymi urazami lato. Austriak wyjaśnia, że w przeszłości problemy zdrowotne uniemożliwiały mu przejście w pełni letnich przygotowań do sezonu zimowego. Szczególnie kłopotliwe miały być bóle pleców. Tym razem nie storpedowały one cyklu treningowego, lecz na krótko powróciły one tuż przed inauguracyjnymi konkursami.

Od dawna nie trenowałem na pełnych obrotach w lecie, a to zawsze jest dla mnie podstawa, by udanie zacząć zimę. Tym razem nie przytrafiła mi się żadna nieoczekiwana kontuzja, a plecy nie sprawiały mi żadnych problemów. Niestety ból powrócił tuż przed startem Pucharu Świata, lecz szybko udało się temu zaradzić. 

– opowiedział Kraft.

53 zwycięstwa – tyle przez całą swoją karierę wywalczył Gregor Schlierenzauer, a wiec rodak Stefana Krafta. Zdobywca Kryształowej Kuli za miniony sezon ma aktualnie 10 wygranych mniej od rodaka, który zachwycał kibiców skoków narciarskich swoimi występami między ostatnią Kryształową Kulą wywalczoną przez Adama Małysza, a pierwszą, która trafiła w ręce Kamila Stocha. 30-latek pokazał w ostatnich miesiącach, że w najlepszej formie jest w stanie osiągnąć dwucyfrową liczbę zwycięstw w jednym sezonie, zatem wydaje się, ze mając jeszcze dobrych kilka lat skakania przed sobą, rekord Schlierenzauera jest jak najbardziej w zasięgu ręki. Sam zainteresowany podkreśla jednak, że wyczyn ten wciąż pozostaje dla niego nierealny i nie stał się jego głównym celem.

Cały czas twierdzę, że to rekord nie do pobicia. Poprawienie go wciąż nie jest celem, który zawróciłby mi w głowie. Zrobię wszystko, żeby odnieść jeszcze kilka zwycięstw, ale 10 wygranych rożnicy to wciąż przepaść.

– uważa Austriak.

Podczas ostatniej zimy Kraft uzupełnił swoją kolekcję trofeów o złoty medal mistrzostw świata w lotach. Triumf ten był tym bardziej istotny dla skoczka, że udało się wywalczyć na własnym terenie, w Bad Mitterndorf, po pościgu za Timi Zajcem. W zbiorach brakuje mu jednak jednego bardzo ważnego trofeum, które nie pozostawiłoby już żadnych wątpliwości co do uznania podopiecznego Andreasa Widhölzla za jedną z legend dyscypliny – indywidualnego złota igrzysk olimpijskich. W 2026 roku w Predazzo będzie miał okazję, by uzupełnić swój dorobek o tę zdobycz. Igrzysk we Włoszech nie traktuje jednak jako ostatniej szansy i bierze pod uwagę potencjalny udział w igrzyskach w 2030 roku.

2026 rok jest już blisko, to tylko dwa lata. Myślę, że chciałbym skakać jeszcze przez kilka lat. Czas płynie bardzo szybko i przyjemnie, więc nie myślę o końcu kariery. Jeśli dalej skoki będą mnie tak cieszyły jak teraz, a ciało będzie ze mną współpracowało, to jest szansa na mój start jeszcze na dwóch najbliższych igrzyskach.

– zadeklarował.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez kraftstefan (@kraftstefan)

 

Karol Cześnik
Źródło: APA / Laola1.at 

Dodaj komentarz