Aleksander Zniszczoł należał do grona najlepszych reprezentantów Polski podczas zmagań w Szczyrku. 29-latek dwukrotnie znalazł się w najlepszej piątce zawodów, z czego raz zameldował się na podium. W osiąganiu dobrych wyników nie pomagała jednak pogoda. Szczególnie niedzielna ulewa dała się skoczkowi we znaki.

Pod kątem wyników Aleksander Zniszczoł może mówić o udanym weekendzie. Pod względem warunków podczas konkursów… raczej niekoniecznie. Już w sobotę 29-latek mówił o zmaganiach z wiatrem podczas lotu. – Konkurs był ciężki, ponieważ wiatr kręcił. Jeżeli bym się na nim skupił, to mógłbym przegrać, nie wiedzieć, co wydarzy się w powietrzu. Przede wszystkim trzeba wykonać swoją pracę tak, by potem być z niej zadowolonym – skomentował reprezentant Polski. Swoją pracę wykonał na tyle dobrze, że mimo przeciwności sił natury stanął na podium, przegrywając jedynie z rewelacją tego lata – Vladimirem Zografskim.
W niedzielę pogoda uprzykrzyła życie skoczkom znacznie bardziej, niż poprzedniego dnia. Z nieba lała się wręcz „ściana wody”, która przemoczyła nie tylko samych sportowców, ale też kibiców i inne osoby przebywające na terenie skoczni. Tak intensywny deszcz to dla wielu zawodników duże utrudnienie, zwłaszcza przy kompletnie mokrym kombinezonie. – To był ciężki konkurs. Osobiście nie lubię skakać w deszczu, jest to niekomfortowe. Dzisiaj właśnie musiałem z tej strefy komfortu wyjść. Skok był na tyle dobry, żeby dać mi 5. miejsce. Szkoda, że zabrakło do podium te 1,8 pkt. Chciałem to odrobić w drugiej serii, ale niestety nie dali szansy – komentował Zniszczoł. – Sam skok był bardzo fajny, jak wczorajsze próby. Na wysokim poziomie – dodał.
Po weekendzie w Szczyrku 29-latek zajmuje wysokie, 3. miejsce w klasyfikacji generalnej LGP. Do następnych zawodów przyjdzie mu jednak poczekać ponad miesiąc. Jaki ma zatem plan na najbliższy czas i jak zamierza podtrzymać dobrą dyspozycję? – Najważniejsze to utrzymać powtarzalność i szukać detali do poprawy. Teraz mamy tydzień urlopu, a potem wraca ciężka praca – wyjaśnia.
Wyświetl ten post na Instagramie
Karol Cześnik, Wiktor Marczuk
Korespondencja ze Szczyrku