You are currently viewing Bråthen dogadał się z Norweskim Związkiem Narciarskim! Nowa rola Norwega w kadrze
Clas Brede Bråthen (fot. Hopplandslaget)

Bråthen dogadał się z Norweskim Związkiem Narciarskim! Nowa rola Norwega w kadrze

Dominujący norweskie media sportowe konflikt Clasa Brede Bråthena z Norweskim Związkiem Narciarskim został polubownie zażegnany! Zgodnie z nową umową pomiędzy dyrektorem sportowym norweskiej kadry w skokach narciarskich, a rodzimą federacją, 52-latek będzie teraz działał w ramach nieco nowej, przekształconej roli.

 

To, co wydawało się w poprzednich dniach i tygodniach niemożliwe, stało się faktem. Porozumienie Bråthena z Norges Skiforbund (NS) może zaskakiwać, ponieważ jeszcze do niedawna najbardziej realnymi scenariuszami było nie przedłużenie kontraktu po jego wygaśnięciu w kwietniu 2022 roku, a nawet zwolnienie doświadczonego menedżera. Było to pokłosie bardzo dużej różnicy stanowisk w kwestii tego, co ostatnio działo się wewnątrz norweskich skoków narciarskich.

Zdaniem Bråthena, Norweski Związek Narciarski niezgodnie z prawem pracy nie zgadzał się na podpisanie umowy na czas nieokreślony, a cała sprawa wylądowała finalnie w sądzie. Ponadto dyrektor sportowy kadry „Wikingów” krytykował działania kierownictwa federacji twierdząc, że prezes Erik Røste oraz sekretarz generalna Ingvild Bretten Berg nie zadbali należycie o kondycję finansową skoków narciarskich w Norwegii, a także po macoszemu traktowali żeńską odsłonę tej dyscypliny sportu.

Według Røste i Berg, Bråthen przekroczył jednak granicę na linii pracodawca – pracownik, a jego niewłaściwe zachowanie miało się przyczynić do ataków personalnych w stronę kierownictwa NS. Ponadto działaczy miały zaboleć obraźliwe słowa, które ich podwładny miał rzekomo wypowiadać w ich stronę podczas kuluarowych rozmów.

I kiedy wydawało się, że 52-latek pożegna się ze swoim stanowiskiem, a wraz z nim z norweskich skoków mogą zniknąć trenerzy, Alexander Stöckl i Christian Meyer (którzy grozili odejściem w przypadku zwolnienia Bråthena) a także sponsorzy (którzy tymczasowo wstrzymali finansowanie i zapowiadali bardziej drastyczne kroki), dziś doszło do porozumienia. Można zakładać, że sporą rolę w kwestii kompromisu odegrała nawet nie tyle kilkudziesięciotysięczna grupa wsparcia Bråthena w mediach społecznościowych, co fakt, że za profesjonalizmem i ogromem potrzebnej pracy Norwega wypowiedziało się niemal całe narciarskie środowisko, na czele z trenerami i zawodnikami.

Jak jednak w rzeczywistości wyglądają szczegóły porozumienia pomiędzy nim samym, a Norweskim Związkiem Narciarskim? Doskonale znany w pucharowej karuzeli menedżer z Mjøndalen otrzymał czteroletnią umowę jako kierownik drużyny narodowej. Wiązało się to z koniecznością wcześniej rezygnacji ze stanowiska dyrektora sportowego. W zakresie nowej funkcji 52-latek nie będzie miał już większości zadań i uprawnień marketingowych, administracyjnych oraz organizacyjnych. Nie będzie też bezpośrednio podlegał sekretarz generalnej federacji, z którą wcześniej poróżnił ją ostry konflikt. Skupi się natomiast na kwestiach czysto sportowych, a także rozwoju odpowiedniego systemu, który ma zapewnić wysoki poziom norweskich skoków także w kolejnych latach. Jego bezpośrednim zwierzchnikiem będzie nowy dyrektor sportowy ds. skoków, który ma być wybrany niebawem (do tego czasu jego zadania przejmie Ståle Villumstad). 

Z wielką satysfakcją stoję tu teraz i właśnie podpisałem umowę z Norweskim Związkiem Narciarskim, która pozwala mi kontynuować pracę w tym, co kocham. W skokach narciarskich i rozwoju tego sportu. Naprawdę nie mogę się doczekać podjęcia tej pracy – powiedział Bråthen na konferencji prasowej, na której pojawił się m.in. wraz z wspomnianą Ingvild Bretten Berg. – Bråthen przyznał, że jego forma komunikacji i współpracy w niektórych kontekstach była naganna. My jako związek narciarski przyznajemy z kolei, że w niektórych kontekstach warunkami umowy z pracownikiem należało zająć się na wcześniejszym etapie – mówił z kolei dość pojednawczo prezes Røste.

Jednocześnie porozumienie oznacza, że pozew sądowy, który 52-latek złożył przeciwko norweskiej federacji został oddalony i uznany za rozstrzygnięty. NS pokryje też połowę kosztów sądowych opiewających na kwotę 700 tys. koron norweskich.

Wszystko wskazuje więc na to, że nie tylko główny bohater całego zamieszania, ale także szkoleniowcy kadry narodowej wraz ze skoczkami i skoczkiniami mogą spokojnie odetchnąć i teraz z większym spokojem przygotowywać się do startu sezonu olimpijskiego.

 

Jak przebiegał cały konflikt i droga do porozumienia – możecie sprawdzić w naszych artykułach TUTAJ >>>

 

Bartosz Leja,
źródło: VG.no / informacja własna

 

Dodaj komentarz